niedziela, 2 lutego 2014

"Nieznany powiat na Śląsku" czyli o tym, że ogromna jest siła tradycji



Artykuł z KATOLIKA, z 1936 r.,  nr 131  jakby pisany wczoraj, a nie przed 80 laty. W kwestiach turystyki - nic się nie zmieniło, nadal nieznany powiat.

Wiadomości turystyczne i zdrojowe.

Mgr. Stan. Berezowski

Nieznany powiat na Śląsku.

Dlaczego go nie znamy – Rolnictwo cechą charakterystyczną – Dawny przemysł – Piękno krajobrazu – Główna oś życia powiatu.



Powiat lubliniecki jest nam naprawdę nieznany. Wysunięty najbardziej na północ, oddzielony od reszty Śląska dużą połacią lasów, żyje własnym życiem. Nie znamy go także z tego powodu, że mało możemy o nim słyszeć i czytać. Inne dzielnice Ziemi Śląskiej posiadają wiele publikacji – niekiedy nawet bardzo obszernych. Śląsk Cieszyński, Beskidy Śląskie posiadają bibliografię idącą w setki i tysiące pozycyj, lublinieckiego dotyczy w najlepszym razie tylko kilkanaście. Powiat świętochłowicki, jedyny co prawda w swoim rodzaju w Polsce posiada specjalną monografię. Chorzów, Katowice, Mikołów, Rybnik, Pszczyna zapełniają swoimi kronikami liczne półki choćby w podręcznej bibliotece Sejmu Śląskiego(1). O Lublińcu jednak trudno coś znaleźć. Zdawać by się mogło, że rzeczywiście o tym kraju niema co pisać. Bynajmniej tak nie jest.

Zakątek Śląska, wysunięty między górne biegi rzek: Małapanwi i Liswarty posiada oprócz śladów historii i powabów krajobrazowych swoiste oblicze ekonomiczne i swoje własne życie, odmienne od reszty Śląska, które właśnie dlatego winno stworzyć przedmiot zainteresowania. Jest to bowiem najbardziej rolniczy powiat w Województwie.

Ludność w liczbie 45000 mieszkańców zamieszkuje obszar 701 km kw i trudni się w 43% rolnictwem procent ten jest najwyższym w całym Województwie Śląskim. W sąsiednim już powiecie tarnogórskim liczba ta wynosi 5%, a w świętochłowickim zaledwie 0,7%.

Porównując procent ludności rolniczej w Lublinieckim z innemi powiatami Rzeczypospolitej stwierdzamy jednak, że cyfra ta nie jest wysoką. Drugą charakterystyczną cechą lublinieckiego jest duża ilość lasów. 51% powierzchni zalesionej stawia powiat ten w liczbie najbardziej lesistych, jest to na Śląsku również rekordem.

Nie zawsze jednak kraj ten miał tak wybitnie rolniczo – leśny charakter. W XVII i XVIII wieku sadowił się tu przemysł. Były to zakłady hutnicze oparte na paliwie węglu drzewnym. Huty te uległy w ubiegłym stuleciu konkurencji zagłębia Bytomsko – Katowickiego, którego atutem był i jest węgiel kamienny. Jedyny w swoim rodzaju zabytek literatury polskiej z XVIII w jakim jest „Officyna Ferraria” Roździeńskiego wydobyty z zapomnienia przez prof. Romana Pollaka mówi o licznych hutach – kuźniach (officyn) usadowionych wzdłuż Małapanwi. Roździeński wymienia ich siedem: w Zielonej, Miodku, Kuczowie, Jędrysku, Plaplinie (w miejscu obecnej osady Drutarnia), Bruśku oraz we wsi Kuźnica Pusta. Również huty, po których – zresztą jak również nad Małapanwią – pozostały ślady po hałdach i zwałach szlaki, mających obecnie zastosowanie przy naprawie miejscowych dróg. Huty te, oparte o miejscowe huty żelaza – już od połowy ubiegłego stulecia zaprzestały swojej produkcji. Złoża rud nie były obfite i zostały niemal zupełnie wyczerpane.

W połowie XIX wieku było na terenie powiatu około 50 zakładów przemysłowych, obecnie pozostało ich zaledwie kilka. Największym skupieniem tychże jest oczywiście stolica powiatu. Poza drobnemi młynami, cegielniami i fabryką maszyn rolniczych, większym zakładem jest „Union – Textile”, przędzalnia wełny. Poza Lublińcem wymienić można tylko dwa zakłady: garbarnię z fabryką pasów transmisyjnych nad Liswartą oraz fabrykę celulozy „Natronag”, gdzie wyrabia się też kable i worki papierowe, mające wielkie zastosowanie w przemyśle.

Przemysł lubliniecki nie jest więc tem co ściąga turystę w te strony. Powabem tego zakątka kraju jest piękno krajobrazu pełnego najmniej skażonej przyrody, puszystych kobierców lasu, barwnych atłasów pól i łąk. Pagórkowate wzniesienia zaznaczające się szczególnie w północno – wschodniej części powiatu, w okolicy Woźnik, dodają jeszcze powabów. Tu bowiem wkracza jeden z progów Wyżyny Małopolskiej, próg wapieni jurajskich. Jednem ze wzniesień tego progu jest wzgórze koło Lubszy – najwyższy punkt nizinnej części Śląska, 365,8 mpm.

Nie należy żałować skromnego zresztą wysiłku wejścia na to pierwszorzędne wzgórze widokowe. Od południa pada wzrok nasz na obszar leśny, ciągnący się aż do Tarnowskich Gór i zagranicę. Na północny – wschód obszar bezleśnych wzgórz jurajskich, zaś na wschód miasteczko Woźniki, najmniejsza gmina miejska Województwa Śląskiego. Nie tylko, że nie ma tu przemysły, ale i kanalizacji oraz hoteli.

Od miasteczka tego ciągnie się ku stolicy powiatu główna oś życia: jest nią szosa, biegnąca równolegle do toru kolejowego. Po zwiedzeniu Woźnik, gdzie interesuje nas kościół parafjalny z XVII wieku oraz drewniany św Walentego, a w południowej części miasteczka grób J. Lompy – podążamy do Lublińca.

Po drodze mijamy Lubszę, miejsce długoletniej pracy Józefa Lompy, w której stoi kościół gotycki. Koło szkoły w Piasku znajdujemy miejsce wykopalisk przedhistorycznych z epoki łużyckiej. Mijamy Prądy, miejsce urodzenia Juljusza Ligonia (1823 r) , Koszęcin, gdzie prócz lip sadzonych przez Jana Sobieskiego interesuje nas drewniany kościółek św. Trójcy z XVIII w. jeden z siedmiu w powiecie, z ciekawymi rzeźbami wewnątrz (w sąsiednim Boronowie i Cieszowej mamy również drewniane kościółki). Mijamy Wierzbie (stary zameczek), Sadów (kościół gotycki i ciekawy okaz głazu narzutowego) i docieramy do Lublińca. Obiekty, które nas interesują to kościół św Mikołaja (XVII w) i drewniany kościółek św. Anny (XVII w) w Lublińcu jest zakład psychjatryczny, jeden z większych w Polsce, zakład i małe seminarium duchowne OO Oblatów oraz szkoła dla dzieci głuchoniemych w nowoczesnym budynku wśród lasów położona. Wytchnienia poszukać możemy w pięknym parku Grunwaldzkim, który dzięki zabiegom miejscowego magistratu staje się coraz piękniejszym.

O wielu pomniejszych objektach powiatu nie sposób nadmienić. Widać więc, że nieznany i zapomniany powiat zupełnie na miano takiego nie zasługuje. Niewątpliwie w nadchodzącym sezonie zawita tu więcej turystów, niż to miało miejsce w latach poprzednich.



1.       Dziś Biblioteka Śląska w Katowicach

1 komentarz:

  1. Z Polski Zachodniej nie z Katolika - taka mała poprawka
    Pozdrawiam
    Piotr Kalinowski

    OdpowiedzUsuń