niedziela, 2 lutego 2014

Z dziejów koszęcińskiej parafii / z prasy cz.1



Kościół św Trójcy w Koszęcinie w Lublinieckiem.
W dolinie za wsią na krańcu lasa wznosi się drewniany kościół zwany „Świętą Trójcą”. Dokoła kościoła znajduje się cmentarz, na którym spoczywają szczątki umarłych z Koszęcina i wsi okolicznych. Kościół ten zbudowano w roku 1724 na tem samym miejscu, na którem wznosił się pierwszy kościół, wystawiony prawdopodobnie około roku 1500. za tym rokiem przemawia pewne rozstrzygnięcie biskupa z roku 1550, którego odpis znajduje się w archiwum parafialnym w Sodowie. Według tego odpisu domagali się mieszkańcy Koszęcina i okolicy ustanowienia proboszcza przy istniejącym już kościele św Trójcy. Powstał spór, który z polecenia biskupa miał rozstrzygnąć kanonik i  arcydyakon opolski Franciszek Rudolf. Jakoż dnia 20 kwietnia 1550 stawiły się w Opolu przed wspomnianym arcydyakonem obie strony, a mianowicie starosta toszecki, szlachcic Daniel z proboszczem Tomaszem z Sodowia i słudzy kościoła w Koszęcinie. Ponieważ starosta wykazać mógł pewnym dokumentem, że kościół w Sodowie miał prawa parafialne, a kościół w Koszęcinie od samego założenia był kościołem filijnym, rozstrzygnął komisarz biskupi, że tylko proboszczowi w Sodowie przysługują prawa parafialne do kościoła św Trójcy.
Z powyższego wynika, że już wtenczas kościół w Koszęcinie istniał, a zatem znacznie wcześniej, prawdopodobnie około roku 1500 został zbudowany.
Przypuszczenie nasze nie mija się z prawdą, jeżeli przejrzemy książkę dochodów, znajdującą się w archiwum parafialnym w Sodowie. Książka ta podaje dokładnie wszystkie ważniejsze wypadki kościelne począwszy od czasów biskupa Nankiera, przypadające w pierwszą połowę XIV wieku.
Znajdziemy w niej także wiadomości o powstaniu i przyczynach budowy kościoła, które aczkolwiek uważać należy za opowieść legendową, tu podajemy, gdyż zawierają wiele szczegółów, które czytelników zajmować będą.
Według notatek wspomnianych uważano miejsce, na którem kościół stanął, jako cudami słynące. Pobożna pewna niewiasta, modląc się tu często, spostrzegła pewnego razu małą dziecinę niedaleko dębu, stojącego na tem miejscu, na którem się dziś wielki ołtarz wznosi. Gdy zamierzała do niej przemówić, znikło dziecko. Zdziwiona tem zjawiskiem odtąd jeszcze częściej zwiedzała to miejsce, spostrzegając zwykle w piasku stopy małego dziecięcia. Chcąc się przekonać, czy zdarzenie to jest cudem, zasypała pobożna niewiasta ślady w piasku. Przybywszy jednak raz drugi i trzeci, znowu znalazła ślad stóp dziecięcych w piasku, aż ostatecznie się przekonała, że staje się to w sposób cudowny. Odtąd już nie zacierała śladów w piasku, lecz opowiedziała całe zdarzenie innym ludziom. W czasie wielkanocnym usłyszano bicie dzwonów i zauważono z daleka zbliżającą się procesyę z wielką liczbą śpiewającego ludu. Z tych powodów wystawiono przy dębie krzyż drewniany. Zaledwie krzyż ten – którego część znajduje się w kościele – stanął, spostrzeżono trzy światła palące i troje dzieci małych w białych szatach się przechadzające.
W Koszęcinie żyło także trzech braci, z których dwóch było żonatych, trzeci zaś, Wincenty Kluczyński, był bezżenny. Tenże przebywał u swoich braci i trudnił się sprzedażą koni. Pewnego razu zniknęły mu z pastwiska dwa konie, których mimo kilkudniowego szukania odnaleźć nie mógł i przypuszczał, że zostały skradzione. Przechodząc dnia pewnego obok wspomnianego krzyża, spostrzegł pod nim małe dziecko, które przemówiło do niego: „Co mi dasz, a zaprowadzę cię do koni?” Przestraszony młodzian zapytał się: „Czego żądasz?” Dziecko zaś odpowiedziało „Przyrzecz mi, że na to miejsce zwieziesz drzewo na budowę kościoła!” Młodzian przyrzekł spełnić żądanie, a dziecko wskazało mu krzew, za którym pasły się zaginione konie. Doświadczywszy się cudu, dziękował Bogu za pomoc, i opowiedział do czego się zobowiązał. Niedługo też rozpoczął zwozić drzewo, jednak nie na wskazane mu miejsce, gdyż było nieodpowiednie i wilgotne. Przeciwnie zwoził zapasy drzewa na pagórek, niedaleko się wznoszący. Opatrzność Boska sprawiła, że kościół nie stanął na pagórku. Dnia następnego znaleziono drzewo poprzednio zwiezione na pagórek w dolinie, ana tem samem miejscu, na którem się młodzian spotkał z dzieckiem. Nie sprzeciwiając się woli Bożej, wzniesiono kościół na tem miejscu, gdzie jeszcze dziś stoi.
Opodal cmentarza znajdowało się źródło, będące tak dla bydła jak i zdrowia ludzkiego zbawienne. Myjąc się wodą u źródła tego pozbyli się cierpiący bólu ócz i głowy. Pewnemu woźnicy zaślepły wszystkie konie. Dowiedziawszy się o cudownym miejscu i źródle, które już tyle dobrodziejstw wyświadczyło, zaprowadził w te miejsce ślepe zwierzęta w nadziei, że z pomocą Bożą wyzdrowieją. Przybywszy do źródła padły konie na kolano, zarżały i owidziały. Podniósłszy ręce w górę , upadł pobożny woźnica na ziemię, dziękując Bogu za pomoc dopiero co doznaną. Dla upamiętnienia cudownego zdarzenia pozostawił w kościele uzdę jednego konia, którą jeszcze dziś tu można oglądać. W czasach niepokoju i powodzi zostało źródełko zamulone i dziś nie wiadomo dokładnie w którym miejscu się znajdowało. Tak zdarzyło się w roku 1564.
Inne cuda, jak na przykład, że zabity mężczyzna i uduszone dziecko ożyło, gdy przyniesione do tego miejsca i polecone Bogu zostały, zatwierdzone są świadkami i pewnym dokumentem.
Autor powyższych wywodów, wystawionych na podstawie podań ludowych, ks Jezierski, kończąc swoje zapiski stwierdza, że kościół św Trójcy już od najdawniejszych lat jest celem pielgrzymek, które szczególnie w uroczystość  św Trójcy, w drugie święto Wielkanocne i w niedzielę po uroczystości św Jadwigi licznie dotąd przybywają, prosząc Boga o pomoc i pocieszenie w ciężkich chwilach. Na północnej ścianie nawy dzisiejszego kościoła znajduje się jeszcze stary obraz olejny, przedstawiający w ośmiu grupach wypadki odnoszące się do powstania pierwszego kościoła. Wspomniany w opowiadaniu ks Jezierskiego pień i uzda końska jeszcze dziś w kościele się znajdują. Pozatem oglądać można część nożycy raka, który zwiezione na pagórek drzewo przenosić miał w dolinę.
O pierwszym kościele w Koszęcinie znajdujemy w sprawozdaniu wizytacyjnym z roku 1679 następujący opis: Kościół filijny w Koszęcinie zbudowany jest z drzewa ku czci św Trójcy, jeszcze nie konsekrowany, przy nim mniej okazała zakrystia. Nie posiada zapisów, roli, ani pieniędzy, zatem też nie posiada żadnego spisu. Główny ołtarz składa się przeważnie z obrazów, jest niekonsekrowany, atoli zaopatrzony w przykrycia. Drugi ołtarz zbudowany jest na północ i obrazami i przykryciami ozdobiony. Przybory kościoła: srebrny kielich z paterą, krzyż srebrny i inne do mszy świętej potrzebne przybory.
O tym samym kościele wspomina dokument wizytacyjny z roku 1687: Kościół położony jest za wsią, nie jest konsekrowany, zbudowany ku czci św Trójcy. Znajdował się pewien czas w rękach luterskich, dziś jest znowu poświęcony. Budynek jest drewniany, sufit z desek i malowany, podłoga w nawie z desek, w tylnej części kościoła zaś wyłożona cegłami. Po stronie lekcyi znajduje się drewniana zakrystya. Przenajświętsze przechowuje się w tabernakule w głównym ołtarzu. Ambona jest z drewna i wznosi się po stronie lekcyi, pozatem posiada kościół sklepiony grobowiec, trzy niekonsekrowane ołtarze i trzy spowiednice. Główny ołtarz jest murowany, dwa boczne zaś z drzewa, jeszcze nie wykończone. Chrzcielnicy brak zupełnie. W niedzielę po uroczystości św Jadwigi odbywa się doroczny odpust. Kościól jest od parafialnego kościoła w Sodowie o milę drogi oddalony. Drewniana dzwonnica mieści dwa dzwony, kostnica na cmentarzu jest drewniana, płot wokoło cmentarza również drewniany i dobrze utrzymany. Brak jednak krzyża przed kościołem. Do kościoła należą dwie wsi. Nabożeństwo odprawia się w nim co trzecią niedzielę. Patronem kościoła jest baron Mikołaj Rauthen.
Tyle wiadomości o pierwszym kościele św Trójcy.
Dzisiejszy kościół jest drugim z rzędu, zbudowany został, jak już zaznaczono, w roku 1724 na pierwotnem miejscu. Świadczy o tem wpis w księgach kościelnych, który brzmi jak następuje: 1724. Z wsi Koszęcina. Dnia 26 czerwca zmarł, zaopatrzony Sakramentami św, Jakób Redzinger, Niemiec – cieśla z obwodu nyskiego, 63 lata stary, który szczęśliwie wykończył budowę kościoła. Podczas budowy karczmy obok kościoła, spadł z dachu załamawszy się na drabce, żył jeszcze dwa dni choć połamane miał członki i został na cmentarzu obok św Trójcy pogrzebany. Z niemieckiego dzieła „Kunstdenkmäler Schlesiens” dowiadujemy się o drugim kościele, że zbudowany był z drzewa. Z strony zachodniej wznosi się pochyła wieża, około kościoła ciągnie się poddasze, pod którym szukać muszą wierni w czasie niepogody schronienia. W kościele znajduje się znaczna liczba figur i malowideł starożytnych, pochodzących w części z pierwszego kościoła.
Serce wzruszyć się musi, gdy się czyta, jak Koszęcinianie jeszcze w roku 1637 starali się własnego proboszcza, nadmieniając, aby już nadal jak bydło bez nabożeństw nie zostawali. Starania te pozostały jednak bez skutku, a duszpasterstwo sprawował po części miejscowy kapelan zamkowy.
Dopiero z dniem 1 stycznia 1869 roku odłączono kościół św Trójcy od parafii sodowskiej i utworzono przy nim samodzielną kuracyę. Pierwszym kuratusem był ks Dittrich, który zmarł w Koszęcinie w roku 1882. Następnie urzędowali kolejno ks ks Kudzielka, Thiel, Lechman, Hęciński, Mais i Böhm. W tym czasie zbudowano we wsi nowy kościół, który wyniesiono do rzędu kościoła parafialnego. Budowę tegoż rozpoczęto w 1908, a ukończono w 1909 roku. Od roku 1911 jest proboszczem ks Sobek.
Drewniany kościół pod wezwaniem św Trójcy jest jeszcze obecnie celem licznych pielgrzymek.

Katolik, Rok 1921 Nr 35

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz