Kościół św Trójcy w
Koszęcinie w Lublinieckiem.
W dolinie za wsią na krańcu lasa
wznosi się drewniany kościół zwany „Świętą Trójcą”. Dokoła kościoła znajduje
się cmentarz, na którym spoczywają szczątki umarłych z Koszęcina i wsi
okolicznych. Kościół ten zbudowano w roku 1724 na tem samym miejscu, na którem
wznosił się pierwszy kościół, wystawiony prawdopodobnie około roku 1500. za tym
rokiem przemawia pewne rozstrzygnięcie biskupa z roku 1550, którego odpis
znajduje się w archiwum parafialnym w Sodowie. Według tego odpisu domagali się
mieszkańcy Koszęcina i okolicy ustanowienia proboszcza przy istniejącym już
kościele św Trójcy. Powstał spór, który z polecenia biskupa miał rozstrzygnąć
kanonik i arcydyakon opolski Franciszek
Rudolf. Jakoż dnia 20 kwietnia 1550 stawiły się w Opolu przed wspomnianym arcydyakonem
obie strony, a mianowicie starosta toszecki, szlachcic Daniel z proboszczem
Tomaszem z Sodowia i słudzy kościoła w Koszęcinie. Ponieważ starosta wykazać
mógł pewnym dokumentem, że kościół w Sodowie miał prawa parafialne, a kościół w
Koszęcinie od samego założenia był kościołem filijnym, rozstrzygnął komisarz
biskupi, że tylko proboszczowi w Sodowie przysługują prawa parafialne do
kościoła św Trójcy.
Z powyższego wynika, że już
wtenczas kościół w Koszęcinie istniał, a zatem znacznie wcześniej, prawdopodobnie
około roku 1500 został zbudowany.
Przypuszczenie nasze nie mija
się z prawdą, jeżeli przejrzemy książkę dochodów, znajdującą się w archiwum
parafialnym w Sodowie. Książka ta podaje dokładnie wszystkie ważniejsze wypadki
kościelne począwszy od czasów biskupa Nankiera, przypadające w pierwszą połowę
XIV wieku.
Znajdziemy w niej także
wiadomości o powstaniu i przyczynach budowy kościoła, które aczkolwiek uważać
należy za opowieść legendową, tu podajemy, gdyż zawierają wiele szczegółów,
które czytelników zajmować będą.
Według notatek wspomnianych
uważano miejsce, na którem kościół stanął, jako cudami słynące. Pobożna pewna
niewiasta, modląc się tu często, spostrzegła pewnego razu małą dziecinę
niedaleko dębu, stojącego na tem miejscu, na którem się dziś wielki ołtarz
wznosi. Gdy zamierzała do niej przemówić, znikło dziecko. Zdziwiona tem
zjawiskiem odtąd jeszcze częściej zwiedzała to miejsce, spostrzegając zwykle w
piasku stopy małego dziecięcia. Chcąc się przekonać, czy zdarzenie to jest
cudem, zasypała pobożna niewiasta ślady w piasku. Przybywszy jednak raz drugi i
trzeci, znowu znalazła ślad stóp dziecięcych w piasku, aż ostatecznie się przekonała,
że staje się to w sposób cudowny. Odtąd już nie zacierała śladów w piasku, lecz
opowiedziała całe zdarzenie innym ludziom. W czasie wielkanocnym usłyszano
bicie dzwonów i zauważono z daleka zbliżającą się procesyę z wielką liczbą
śpiewającego ludu. Z tych powodów wystawiono przy dębie krzyż drewniany.
Zaledwie krzyż ten – którego część znajduje się w kościele – stanął,
spostrzeżono trzy światła palące i troje dzieci małych w białych szatach się
przechadzające.
W Koszęcinie żyło także trzech
braci, z których dwóch było żonatych, trzeci zaś, Wincenty Kluczyński, był
bezżenny. Tenże przebywał u swoich braci i trudnił się sprzedażą koni. Pewnego
razu zniknęły mu z pastwiska dwa konie, których mimo kilkudniowego szukania
odnaleźć nie mógł i przypuszczał, że zostały skradzione. Przechodząc dnia
pewnego obok wspomnianego krzyża, spostrzegł pod nim małe dziecko, które
przemówiło do niego: „Co mi dasz, a zaprowadzę cię do koni?” Przestraszony młodzian
zapytał się: „Czego żądasz?” Dziecko zaś odpowiedziało „Przyrzecz mi, że na to
miejsce zwieziesz drzewo na budowę kościoła!” Młodzian przyrzekł spełnić
żądanie, a dziecko wskazało mu krzew, za którym pasły się zaginione konie. Doświadczywszy
się cudu, dziękował Bogu za pomoc, i opowiedział do czego się zobowiązał.
Niedługo też rozpoczął zwozić drzewo, jednak nie na wskazane mu miejsce, gdyż
było nieodpowiednie i wilgotne. Przeciwnie zwoził zapasy drzewa na pagórek,
niedaleko się wznoszący. Opatrzność Boska sprawiła, że kościół nie stanął na
pagórku. Dnia następnego znaleziono drzewo poprzednio zwiezione na pagórek w
dolinie, ana tem samem miejscu, na którem się młodzian spotkał z dzieckiem. Nie
sprzeciwiając się woli Bożej, wzniesiono kościół na tem miejscu, gdzie jeszcze
dziś stoi.
Opodal cmentarza znajdowało się
źródło, będące tak dla bydła jak i zdrowia ludzkiego zbawienne. Myjąc się wodą
u źródła tego pozbyli się cierpiący bólu ócz i głowy. Pewnemu woźnicy zaślepły
wszystkie konie. Dowiedziawszy się o cudownym miejscu i źródle, które już tyle dobrodziejstw
wyświadczyło, zaprowadził w te miejsce ślepe zwierzęta w nadziei, że z pomocą
Bożą wyzdrowieją. Przybywszy do źródła padły konie na kolano, zarżały i
owidziały. Podniósłszy ręce w górę , upadł pobożny woźnica na ziemię, dziękując
Bogu za pomoc dopiero co doznaną. Dla upamiętnienia cudownego zdarzenia
pozostawił w kościele uzdę jednego konia, którą jeszcze dziś tu można oglądać.
W czasach niepokoju i powodzi zostało źródełko zamulone i dziś nie wiadomo
dokładnie w którym miejscu się znajdowało. Tak zdarzyło się w roku 1564.
Inne cuda, jak na przykład, że
zabity mężczyzna i uduszone dziecko ożyło, gdy przyniesione do tego miejsca i
polecone Bogu zostały, zatwierdzone są świadkami i pewnym dokumentem.
Autor powyższych wywodów,
wystawionych na podstawie podań ludowych, ks Jezierski, kończąc swoje zapiski
stwierdza, że kościół św Trójcy już od najdawniejszych lat jest celem
pielgrzymek, które szczególnie w uroczystość
św Trójcy, w drugie święto Wielkanocne i w niedzielę po uroczystości św Jadwigi
licznie dotąd przybywają, prosząc Boga o pomoc i pocieszenie w ciężkich
chwilach. Na północnej ścianie nawy dzisiejszego kościoła znajduje się jeszcze
stary obraz olejny, przedstawiający w ośmiu grupach wypadki odnoszące się do
powstania pierwszego kościoła. Wspomniany w opowiadaniu ks Jezierskiego pień i
uzda końska jeszcze dziś w kościele się znajdują. Pozatem oglądać można część
nożycy raka, który zwiezione na pagórek drzewo przenosić miał w dolinę.
O pierwszym kościele w
Koszęcinie znajdujemy w sprawozdaniu wizytacyjnym
z roku 1679 następujący opis: Kościół filijny w Koszęcinie zbudowany jest z
drzewa ku czci św Trójcy, jeszcze nie konsekrowany, przy nim mniej okazała
zakrystia. Nie posiada zapisów, roli, ani pieniędzy, zatem też nie posiada
żadnego spisu. Główny ołtarz składa się przeważnie z obrazów, jest
niekonsekrowany, atoli zaopatrzony w przykrycia. Drugi ołtarz zbudowany jest na
północ i obrazami i przykryciami ozdobiony. Przybory kościoła: srebrny kielich
z paterą, krzyż srebrny i inne do mszy świętej potrzebne przybory.
O tym samym kościele wspomina dokument wizytacyjny z roku 1687: Kościół
położony jest za wsią, nie jest konsekrowany, zbudowany ku czci św Trójcy.
Znajdował się pewien czas w rękach luterskich, dziś jest znowu poświęcony.
Budynek jest drewniany, sufit z desek i malowany, podłoga w nawie z desek, w
tylnej części kościoła zaś wyłożona cegłami. Po stronie lekcyi znajduje się
drewniana zakrystya. Przenajświętsze przechowuje się w tabernakule w głównym
ołtarzu. Ambona jest z drewna i wznosi się po stronie lekcyi, pozatem posiada
kościół sklepiony grobowiec, trzy niekonsekrowane ołtarze i trzy spowiednice.
Główny ołtarz jest murowany, dwa boczne zaś z drzewa, jeszcze nie wykończone.
Chrzcielnicy brak zupełnie. W niedzielę po uroczystości św Jadwigi odbywa się
doroczny odpust. Kościól jest od parafialnego kościoła w Sodowie o milę drogi oddalony.
Drewniana dzwonnica mieści dwa dzwony, kostnica na cmentarzu jest drewniana,
płot wokoło cmentarza również drewniany i dobrze utrzymany. Brak jednak krzyża
przed kościołem. Do kościoła należą dwie wsi. Nabożeństwo odprawia się w nim co
trzecią niedzielę. Patronem kościoła jest baron Mikołaj Rauthen.
Tyle wiadomości o pierwszym
kościele św Trójcy.
Dzisiejszy kościół jest drugim z
rzędu, zbudowany został, jak już zaznaczono, w roku 1724 na pierwotnem miejscu.
Świadczy o tem wpis w księgach kościelnych, który brzmi jak następuje: 1724. Z
wsi Koszęcina. Dnia 26 czerwca zmarł, zaopatrzony Sakramentami św, Jakób
Redzinger, Niemiec – cieśla z obwodu nyskiego, 63 lata stary, który szczęśliwie
wykończył budowę kościoła. Podczas budowy karczmy obok kościoła, spadł z dachu załamawszy
się na drabce, żył jeszcze dwa dni choć połamane miał członki i został na
cmentarzu obok św Trójcy pogrzebany. Z niemieckiego dzieła „Kunstdenkmäler
Schlesiens” dowiadujemy się o drugim kościele, że zbudowany był z drzewa. Z
strony zachodniej wznosi się pochyła wieża, około kościoła ciągnie się
poddasze, pod którym szukać muszą wierni w czasie niepogody schronienia. W
kościele znajduje się znaczna liczba figur i malowideł starożytnych,
pochodzących w części z pierwszego kościoła.
Serce wzruszyć się musi, gdy się
czyta, jak Koszęcinianie jeszcze w roku 1637 starali się własnego proboszcza,
nadmieniając, aby już nadal jak bydło bez nabożeństw nie zostawali. Starania te
pozostały jednak bez skutku, a duszpasterstwo sprawował po części miejscowy
kapelan zamkowy.
Dopiero
z dniem 1 stycznia 1869 roku odłączono kościół św Trójcy od parafii sodowskiej
i utworzono przy nim samodzielną kuracyę. Pierwszym kuratusem był ks Dittrich, który zmarł w Koszęcinie w
roku 1882. Następnie urzędowali kolejno
ks ks Kudzielka, Thiel, Lechman, Hęciński, Mais i Böhm. W tym czasie
zbudowano we wsi nowy kościół, który wyniesiono do rzędu kościoła parafialnego.
Budowę tegoż rozpoczęto w 1908, a ukończono w 1909 roku. Od roku 1911 jest
proboszczem ks Sobek.
Drewniany kościół pod wezwaniem św
Trójcy jest jeszcze obecnie celem licznych pielgrzymek.
Katolik, Rok 1921 Nr 35
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz