piątek, 29 listopada 2013

Co pisał KATOLIK o okolicy Koszęcina

fragment okładki

Co pisał KATOLIK o okolicy Koszęcina  lata 1870 – 1925 taki tytuł nosi opracowanie przygotowane i wydane przez Piotra Kalinowskiego. Zawiera ono zbiór informacji i ogłoszeń z czasopisma KATOLIK dotyczących Koszęcina i okolicznych miejscowości. Natknęlam się na to opracowanie w naszej bibliotece gminnej, można je również zamówić w wersji elektronicznej u wydawcy. 
Miłośnikom historii lokalnej polecam lekturę w kształcie jaki zaproponował autor zbiorku – czyli chronologicznie, kolejnymi rocznikami i kolejnymi numerami. Fantastycznie czyta się też na wyrywki - wyjęte z kontekstu.  Wiadomości te i informacje stanowią same w sobie smakowitą lekturę oraz ogromne źródło wiedzy o tamtych czasach.

czwartek, 28 listopada 2013

Przytułek czyli szpitol lub śpitol (ale nie szpital)

Przy ówczesnej Dorfstrasse, później Hauptstrasse (obecnej ulicy Powstańców Śląskich;  w miejscu gdzie dziś jest parking przy ulicy Wąskiej), między piekarnią Kowolików a wytwórnią limoniady Sowy, za kapliczką Matki Boskiej Siewnej wybudowany został "szpitol" - dom opieki dla starszych, niedołężnych mieszkańców nie mających opieki. 


źródło: fotopolska.eu
Szpitol jest jednym z pięciu takich "zakładów" (jak się kiedyś nazywało instytucje opieki) wybudownych w jednym okresie przez Adolfa Hohenlohe.

środa, 27 listopada 2013

Jakub Sparwein - "zły pan" na Koszęcinie



W legendzie o złym panu występuje postać nazwana „książę Sparwein”. W historii Koszęcina możemy znaleźć zarówno Jakuba Sparweina (nazwisko to w historii Wodzisławia występuje jako Sporwein), jak i innych właścicieli wywłaszczanych (czy też wydziedziczanych) za złe traktowanie poddanych i trwonienie majątku.

Kierując się kryterium nazwiska i poszukując informacji o Jakubie Sparweinie znajdujemy między innymi dwie historie zmierzające do faktu nabycia dóbr lublinieckich (w tym Koszęcina) przez tego szlachcica. Według nich Sparwein  miał je w zastawie w latach 1568 – 76 lub w latach 1576 - 78 (większość informacji zdaje się potwierdzać ten pierwszy okres).

wtorek, 26 listopada 2013

Historia prawdziwa rabsika Sobczyka

W zbiorku "Legendy koszęcińskie" Jan Myrcik zamieścił zbeletryzowany życiorys XIX wiecznego kłusownika z Górnego Śląska - Karola Sobczyka. Prawdziwy życiorys Sobczyka był dużo ciekawszy niż ten z legendarnej opowieści oraz miał ostateczne, a jednocześnie nieszczęśliwe, zakończenie.



Karol (Carl) Sobczyk (27.04.1853 - 08.01.1896), późniejszy bohater legend i opowieści, urodził się w Tworogu, leżącym w dobrach rodu Hohenlohe - Ingelfingen. Niczym nie wyróżniający się młodzieniec wyuczył się zawodu szewca. Jako cesarskiego poddanego objął go obowiązkowy pobór wojskowy. W armii okazało się, że chłopak miał jeden niekwestionowany talent – był doskonałym strzelcem. Został strzelcem wyborowym, snajperem, z tego też osobiście znany był cesarzowi – Wilhelmowi I.

niedziela, 24 listopada 2013

Strachy na Lachy (i na Ślonzoki tyż)



O strachach w koszęcińskim pałacu
Ciocia, siostra mojej babci (...) lubi opowiadać o Koszęcinie, gdzie przez wiele lat pracowała w pałacu. Zawsze wieczorem zamykała wszystkie pomieszczenia i gasiła światło. Pewnego dnia po skończonej próbie ciocia zawołała, by artyści już schodzili. Nikt nie odpowiadał, a słychać było hałasy. Ciocia podeszła do drzwi, otworzyła je, a tam już nikogo nie było. Innego dnia zamykając komnatę zwaną „zieloną", zajrzała do środka i ujrzała trumnę ze zmarłym. Rano w komnacie nic nie było. Nie tylko ciocia, ale także wielu innych pracowników często słyszy muzykę, tańce, trzaski talerzy i sztućców dochodzące z sali baletowej. Po otwarciu drzwi hałasy nikną
Opowiadała kobieta l.77 Sadów, zapisywała S. Mizera w 2008r.[1]

O księżniczce przemienionej w ropuchę i przyjęciu chrześcijaństwa przez Koszęcinian



Romantyczna opowieść o nieszczęśliwej miłości i Białej Damie w opowieści szeroko rozpisanej  przez Józefa Ulfika jest przede wszystkim opowieścią o początkach chrześcijaństwa.

Smutny los Przeslawy z Koszęcina

Gosław Koszęński [pan Koszęcina] był wdowcem i miał jedną córkę, której było na imię Przesława, która była nadzwyczajnej urody, łagodności i szlachetnego serca. Gdy wyrosła na dziewicę, była bardzo czuła na otoczenie, i bardzo się zajmowała tym, co się dookoła dzieje i jakie wiadomości z świata nadchodziły. Były to jeszcze czasy, gdy nasi przodkowie byli poganami, bo aczkolwiek wierzyli w życie pozagrobowe, ale uwielbiali i składali ofiary bogom [...]. W tym czasie w Koszęcinie uwielbiana była bogini Marzanna.

Jak powstał kościół Św. Trójcy w Koszęcinie




Legendy o budowie kościoła pw świętej Trójcy umieściła również Joanna Świtała – Mastalerz w zbiorku "O duchach, strzygach, utopcach… „Spichlerzowe” podania i legendy."

sobota, 23 listopada 2013

Koszęcińska Biała Dama

W przeciwieństwie do wielu  zjaw, ale podobnie jak np. Biała Dama z Golubia,  koszęcińska Biała Dama nie straszy, ale ukazuje się niejako w nagrodę, ludziom wyjątkowo dobrym i niewinnym - czyli często dzieciom.
Nie słyszałam jednak, żeby ktoś ją zobaczył.


Kim jest tutejsza Biała Dama? Są różne opinie na ten temat.

Istnieje opowieść, że Białą Damę można zobaczyć gdy się zajrzy głęboko do lustra, które wisi nad kominkiem w sali kominkowej koszęcińskiego pałacu. 
Z pewnością można tam zobaczyć Biała Damę o ile ma się w pamięci portret kobiety, który przed wojną wisiał w tym miejscu, a który, jak inna legenda wskazuje, był portretem królowej Marysieńki Sobieskiej.
źródło:J.Myrcik Koszęcin na starej fotografii


Co o Białej Damie mówią spisane legendy?
1.
Spadkobierczyni koszęcińskich włości zakochała się w miejscowym prostym i biednym młodzieńcu. Uczucie to było odwzajemnione, więc dziewczyna postanowiła zrezygnować z wszystkich zaszczytów i majątku i wbrew woli swego ojca poślubić ukochanego. Zamiary dziewczyny zostały odkryte. Dziedzic wpadł w szał mszcząc się na córce w okrutny sposób. Rozkazał swoim poddanym, aby ubraną w białą ślubną suknię z welonem na głowie dziewczynę, zamurowali w zamkowej wieży. Nikt już nie widział córki dziedzica. Okoliczna ludność opowiadała sobie, jak to w pomieszczeniach zamkowej wieży widywano biało ubraną kobiecą postać poruszającą się w godzinie duchów. 

Opowieść o losach zbójnika Carla Sobczyka



RABSIK SOBCZYK
(legendy koszęcińskie. opr. J. Myrcik) 


grafika: Mirosława Wirtek
Pewnie wszyscy znacie piękne legendy o Ondraszku czy Janosiku, którzy „bogatym zabierali, a dawali biednym".  Wielu ludzi twierdzi, że to wcale nie legendy, że Ci ludzie naprawdę żyli schowani głęboko w górskich lasach. Prawdziwe będzie także i to opowiadanie o rabsiku Sobczyku.

Król Łokietek i kurzoki



 (Legendy koszęcińskie. opr.J.Myrcik) 


grafika: Mirosława Wirtek
 
Koszęcin i jego okolice słynęły zawsze z ogromnych nieprzebytych borów. Od wieków szumiała tu puszcza, w której pełno było ptactwa i zwierzyny. Było tu także dużo, bardzo dużo drewna. Gdzieś od XIV wieku w koszęcińskich lasach wytapiano z rudy darniowej żelazo. Ale do wytapiania stali potrzeba było bardzo dużo węgla drzewnego.
Ludziska chodzili więc do lasu, wycinali ogromne drzewa i wypalali z nich węgiel drzewny. Była to bardzo ciężka praca, a ci co ją wykonywali byli czarni jak same diabły. Nazywali ich węglarzami, albo „kurzokami". Najwięcej palenisk dymiło w okolicach Rusinowic.

Legenda o złym panu i pagórku na Słupiskach



SŁUPISKA 
(Legendy koszęcińskie. opr.J.Myrcik) 


grafika: Mirosława Wirtek

To będzie opowieść prawdziwa o niedobrym koszęcińskim księciu, który był panem życia i śmierci swych poddanych.
Ale w tej opowieści będzie także coś z legendy, bowiem niepiśmienny lud, przekazując z pokolenia na pokolenie najciekawsze wydarzenia, mógł coś zapomnieć albo zmyślić.

piątek, 22 listopada 2013

Legendarna historia budowy kościoła pw. Świętej Trójcy

Spotyka się kilka opowieści o tym, jaka była historia budowy kościoła pod wezwaniem świętej Trójcy (powszechnie nazywanego kościołem na Trójcy). Nieodłącznie towarzyszy tej historii legendarna opowieść o cudownie odnalezionych koniach, o dzieciach objawiających wolę postawienia kościoła, o jego translokacji przez wielkiego raka i ozdrawiającej wodzie.


1.

Powodem do wystawienia kościoła tego było zatem, że często troje dziatek cudnej urody, jednakiego wzrostu, w białym odzieniu chodzących widziano. Ślady stóp tych dziatek nie dały się w piasku zagrzebać.
Kościół drewniany stoi nam miejscu bagnistym, lubo miał być na pobliskim pagórku budowany. Było tam już drzewo nawiezione, ale je rak niezwyczajnej wielkości na dół pościągał. 

czwartek, 21 listopada 2013

Legenda o cudownym źródełku w Koszęcinie


Przy koszęcińskim kościele znajduje się też źródło, które ongiś miało siłę leczniczą. Z bliska i z daleka przybywało tu wtedy dużo ludzi chorych, którym cudowna woda przywróciła zdrowie. Pewnego dnia przyjechała do Koszęcina pewna bogata pani z bardzo dalekich stron. Słyszała ona o cudownym źródle koszęcińskim i przywiozła z sobą ulubionego pokojowego pieska, który od dłuższego czasu chorował. Gdy wykapała psa w cudownej wodzie, zwierzę od razu wyzdrowiało, lecz woda źródlana od tego czasu utraciła swoją leczniczą moc.


Skrzynia pełna złota - legendy

Od wieków, wśród ludności Koszęcina, krąży podanie o wielkim skarbie ukrytym pod ziemią w tej miejscowości. Niektórzy miejsce jego ukrycia lokalizują w pobliżu drewnianego kościółka Św. Trójcy. Nie powiedziano jednak dokładnie, czy znajduje się on ukryty na pobliskich polach czy w gęstwinie przyległego im lasu. Nieznane są również okoliczności i czas ukrycia skarbu. Znany jest wyłącznie cel przeznaczenia skarbu po jego szczęśliwym odnalezieniu. Według legendy, skarb w całości przeznaczony ma być na wzniesienie klasztoru przy kościółku Św. Trójcy w Koszęcinie. 

Prawdziwa historia krzyża przy ulicy Łazowskiej

Piękną autentyczną opowieść o przydrożnym krzyżu przy ulicy Łazowskiej opisuje Kazimiera Maria Pyka w "Śląskich wspomnieniach". 

Jeszcze w latach powojennych na skraju Koszęcina rozpoczynało się dworskie pole. (...) Idąc (...) w kierunki Łazów po lewej stronie drogi było pole zwane mokrzec. Na nim to przed stu laty postawiono wysoki drewniany krzyż, ufundowany przez Franciszka Drzozgę (1850-1920). Upamiętniał o tragiczny wypadek , w którym pod kołami wozu zginął młody człowiek, kim był, nie wiadomo. Umocowana do krzyża figura Chrystusa została przez Drzozgę zamówiona aż w Bawarii, a dokładniej w Monachium. (...) Po jakimś czasie samotny krzyż postawiony w szczerym polu zaczął przeszkadzać w pracach polowych i postanowiono go usunąć. Wówczas jego fundator przeniósł go na własną działkę, na miejsce, gdzie stoi do dziś (choć tam tez musiał zostać przesunięty o dwa metry od drogi).
Franciszek Drzozga mieszkał na rogu ulicy Boronowskiej i Sienkiewicza, pracował w majątku ziemskim księcia Hohenlohe. 
Historię niezwykłego i szlachetnego czynu swojego dziadka opowiedziały mi jego wnuczki Anna, Łucja i Klara oraz prawnuczka Maria. 



niedziela, 17 listopada 2013

Królowa Marysieńka w Koszęcinie



(Legendy koszęcińskie. opr. J.Myrcik)


grafika: Mirosława Wirtek

Na koszęcińskim zamku bywali wielcy ludzie. Gościli tu poeci i pisarze, wybitni muzycy i tancerze, ale także królowie i cesarze. Koszęcińscy książęta byli także spokrewnieni z rodzinami królewskimi.
Właśnie w tym opowiadaniu, które chyba nie całkiem będzie legendą, przypomnimy pobyt królowej Marysieńki Sobieskiej w Koszęcinie.

czwartek, 14 listopada 2013

Budowa kościoła św. Trójcy - historia z obrazu

Przy bocznych drzwiach po lewej stronie wewnątrz kościoła znajduje się dosyć duży obraz. Na obrazie tym widzieć można odmalowaną całą historię powstania kościoła św. Trójcy. Jest tam niewiasta zacierająca ślady w piasku, jest dziecię cudowne obok Wincentego, wskazując na zagubione konie, którymi później Wincenty zwozi drzewo na kościół. Widać też na obrazie liczne procesje ludu pobożnego, przychodzące na to uświęcone miejsce, a w końcu odmalowane są konie klękające u źródełka. 

środa, 13 listopada 2013

Kapliczka św. Jacka Odrowąża w Koszęcinie w legendzie


Działo się to w trzynastym stuleciu, gdy św. Jacek poruszał się starym szlakiem handlowym z Krakowa, przez Woźniki, zmierzając w swoje rodzinne strony, do Kamienia Śląskiego. Legenda głosi, że nasz górnośląski święty uchodził przed prześladowaniami, jakie miały miejsce na Rusi Kijowskiej. Zdrożony, postanowił wypocząć w koszęcińskim lesie, wcześnie jednak skrupulatnie ukrył przenoszone relikwie oraz kielich z hostiami. W miejscu ukrycia świętego skarbu, ukazywała się cudowna poświata, co poskutkowało później wystawieniem przez koszęcińską społeczność kapliczki poświęconej św. Jackowi, założycielowi Zakonu Dominikanów w Polsce.

O duchu księcia pana, który straszył w Koszęcinie - legendy


Tak w Koszęcinie, jak i w jego okolicy, utrzymają się liczne opowiadania o koszęcińskim panu, którego duch ukazywał się mieszkańcom i to nie tylko w pałacowych zabudowaniach, lecz także i w okolicznych książęcych lasach i polach.

1.
Początkowo duch księcia pana niepokoił księżną panią, do tego stopnia, że ta pospiesznie opuściła pałacowe zabudowania i udała się do obcego kraju. Wielokrotnie pokazywał się swojemu synowi, gdy ten bryczką objeżdżał swoje posiadłości.
2.
Wielokrotnym świadkiem pojawiania się widma księcia był stary książęcy woźnica. Pewnego dnia zobaczył księcia pana w mundurze pruskiego generała, gdy ten wylegiwał się na leśnej polanie. Gdy się do niego zbliżył, dostrzegł zamiast generalskich butów, końskie kopyta, podkute srebrnymi świecącymi się w porannym słońcu podkowami.

Niewidzialna procesja - legenda boronowska

Legenda o niewidzialnej procesji pochodzi z Boronowa, ale że ściśle związana jest z Koszęcinem to też ją zacytuję, szczególnie, że jest uroczo napisana.

Przed około stuleciem miało miejsce niesamowite zdarzenie.
Boronowskie dobra ziemskie przed wieloma laty przeszły we władanie panów na Koszęcinie. Z tego też powodu wszyscy pracujący na rzecz koszęcińskiego pana, czy to na rozległych polach, czy to w lasach, opłacani byli przez księcia pana. Co miesiąc jeden z boronowskich poddanych księcia - zwany skarbnikiem – udawał się drogą przez las, pieszo do Koszęcina po pieniądze, które następnie wypłacano robotnikom już na miejscu, w Boronowie.

Juliusz Ligoń: Kościół Świętej Trójcy w Koszęcinie.



Kościółek Świętej Trójcy w Koszęcinie

Szanowny mój Czytelniku
Otóż podaję do ręki
Opis miejsca cudownego
Podług archiwum dawnego.
Dawny opis w tym kościele
Wisiał przez lat bardzo wiele
Tuż na słupku przy ołtarzu,
Obok głównego obrazu
Na którym jest malowane
Wszystko co tu napisane.
Opis dawny co zaginął,
W trzech językach pisany był
Po łacinie i po polsku,
I tak samo po niemiecku.
Czytałem te stare karty
Może przed trzydziestu laty
Więc to wszystko spamiętałem,
I we wiersze poskładałem,
By się lepiej w pamięć wbiło
Jak to dawniej u nas było.
By i dalsze pokolenie
Miało o tym objaśnienie.
O początku tej świątyni
Na swej górnośląskiej ziemi.
A choć dziełko to jest małe,
Lecz że w prawdę doskonałe,
Proszę miły czytelniku
Przyjąć je z chęcią do ręku,
Na cześć Boga Wszechmocnego
W Trójcy świętej jedynego,
Któremu zawsze i wszędzie
Niech chwała na wieki będzie. 


Nazwy miejscowości i ich pochodzenie - dawne i współczesne interpretacje


Pochodzenie nazwy Koszęcin


1. Według ludowych przekazów wiąże (się) nazwę Koszęcina z księciem Gosławem Koszęckim, legendarnym właścicielem tej miejscowości.
2. Według legendarnych przekazów, nazwa Koszęcin wywodzi się i ma związek z zajęciami pradawnych mieszkańców tej miejscowości, którzy na potrzeby książęcego (opolskiego) dworu, a także na potrzeby okolicznej ludności wyplatali wiklinowe kosze.
Henryk Borek, znany górnośląski językoznawca pochodzący z Kalet nazwę Koszęcin wywodził od nazwy osobowej Koszęta – Konstanty.
Koszęcin to syn ojca nazywającego się Koszę, Koszę to mały Koch. (1)


wtorek, 12 listopada 2013

poszukiwany - poszukiwana

Takie zdjęcie znalazłam w jednej z książek, należących kiedyś do mojego Dziadka - Zygmunta Izdebskiego. Brak jest na nim jakiegokolwiek opisu. To nie jest nasze zdjęcie rodzinne. Zdjęcie zostało wykonane w przybliżeniu w 1949roku.

Na zdjęciu odnalazłyśmy moją Babcię, Zofię Izdebską, ale Dziadka - nie. 
Zdjęcie jest prawdopodobnie zrobione w Koszęcinie (wśród dzieci zostały zidentyfikowane te, które są tutejszymi mieszkańcami).
 Czyje to wesele? Jakie to miejsce?  

Jeśli ktoś zna odpowiedzi na te pytania, potrafi coś opowiedzieć o tym zdjęciu proszę o kontakt: wkoszecinie@zeslaska.pl 


poniedziałek, 11 listopada 2013

Biskup Krakowski Paweł z Przemankowa (Przemykowa)

Biskup krakowski Paweł z Przemankowa według Jana Matejki
Wśród postaci związanych z najstarszą historia Koszęcina pojawia się nazwisko biskupa krakowskiego Pawła z Przemankowa herbu Półkozic.

To barwna postać, z ciekawości warto zapoznać się z jego życiorysem i zapamiętać: Paweł z Przemankowa (Przemykowa) - nie z Przemkowa.