Śmierć kuratusa księdza Karola
Dittricha
Rok 1882, nr 33
Koszencin (Spóźnione). W dniu 17 kwietnia odbył się tu
pogrzeb śp ks Karola Dittricha, kuratusa tutejszej parafii. Jako siedziba
książęcej rodziny Hohenlohe –
Ingelfingen miała nasza wioska w ostatnich latach już kilkakrotnie sposobność z
powodu wypadków śmierci zaszłych w rodzinie książęcej podziwiać mnóstwo ludu na
uroczystość pogrzebową zebranego ciekawie się przypatrującego wysokim gościom
żałobnym książęcej familii; lecz tyle ludu jak na dzisiejszym pogrzebie jeszcze
nigdy się nie nagromadziło. A chodziło tu tylko o pochowanie jednego z najuboższych kapłanów, który ciągle w czasie
swego kapłaństwa w niedostatku żyjąc – przy zgonie swoim zaledwie tyle
pozostawił, aby na pogrzeb starczyło. Lud zebrał się też nie z próżnej
ciekawości, lecz wiedziony uczuciem szczerego przywiązania i wdzięczności
dziecięcej do ojca swego duchowego.
Śpieszył wyświadczyć ostatnie usługi i pożegnać się z drogimi zwłokami
ukochanego swego duszpasterza. Nie spostrzeżono wprawdzie za trumną wysokich
gości żałobnych ani krewnych zgasłego opłakujących, bo zmarły nie miał już
żadnych – ale natomiast można było nieomal
wszystkich trumnie towarzyszących uważać nie tylko jako opłakujących
ojca swego duchownego, lecz i najszczerszego przyjaciela i dobrodzieja. Nieboszczyk,
znany ze swej dobroduszności, prostoty i uprzejmości – umiał sobie prócz swego
trudnego stanowiska , na którem się znajdował, mając w swym duszpasterstwie do
czynienia z różnymi żywiołami nie sprzyjającemi katolicyzmowi, szczególnie
stanowi duchownemu, serca wszystkich pozyskać, tak że można śmiało wyznać, że
nie miał nieprzyjaciela.
W pochodzie żałobnym nieomal 1/2
kilometra drogi zajmującym widziano też oprócz licznych osieroconych parafian
grono kapłanów w liczbie 12, w smutku pogrążonych nad zejściem najlepszego
współbrata i niezmordowanego współpracownika w winnicy pańskiej, wielką liczbę
nauczycieli i mnóstwo ludzi różnych stanów i wyznań.
Śp ks Karol urodził się w Nysie
w 1821 roku 7 kwietnia z ubogich, ale bogobojnych rodziców. Pierwsze nauki
pobierał we swoim rodzinnym mieście, po czym się oddał z zapałem studyom
teologicznym we Wrocławiu. W roku 1848 wyświęcony na kapłana pracował najprzód
jako lokalista w Wirku, zkąd przed 14 laty przeniesiony został do Koszencina..
w swoim zawodzie kapłańskim pracował z jak największym zapałem i
niezmordowanie, nie mając własnego zysku na oku, lecz tylko chwałę Bożą i
miłość bliźniego, prócz tego, że mu jako rodzonemu Niemcowi ciężko przychodziło
pracować wśród ludu polskiego. Nie odmawiał nikomu posługi duchownej. Jak
żołnierz na polu bitwy, tak on na polu pracy duchownej życie swe zakończył. Bo
już się słabym czując, jeszcze podczas świąt wielkanocnych cztery kazania
wygłosił, aż go wreszcie przy ostatnim siły opuściły. Jak gdyby przeczuwał swój
bliski zgon i że już po raz ostatni przemawia do swych parafian – przeciągał
nadzwyczaj długo swe ostatnie kazanie i mówił z wielkim zapałem i
rozrzewnieniem nad słowami: „Panie zostań z nami, boć się ma ku wieczorowi i
dzień się już nachylił”. Pan też wysłuchał życzenia sługi swego; albowiem pół
godziny przed swoją śmiercią, przyjąwszy ostatnie Sakramenta święte – zasnął
podczas modlitw za konających szczęśliwie w Panu, licząc lat 61. I znów w
rzędzie osieroconych parafii nowa blisko 4000 dusz licząca. Nie dziw więc, że
smutek i łzy w parafii po utracie tak dobrego pasterza. A gdyby przynajmniej
była nadzieja, że osierocenie wnet weźnie koniec. Prawdać pocieszano
osieroconych, iż chętnie im będzie usługa kapłańska udzielana w sąsiednich
parafiach. Lecz czy ci już tak obarczeni kapłani pasterzujący każdy po 4000
dusz będą mogli długo nad swe siły pracować? Czy podobna, aby w okręgu 80
kilometrów przy uciążliwych drogach siły dwóch sąsiednich kapłanów w Sodowiu i
w Lubszy długo wystarczyły? Trzeci za zbyt daleko, a do czwartego najbliższego,
do Boronowa, nam nie wolno się udawać w jakiejkolwiek potrzebie duchownej. Oby
P Bóg miłosierny raczył jak najrychlej koniec położyć nieszczęsnej walce
kulturalnej.
Rok później przy okazji jubileuszu proboszcza
w Lubszy parafia koszęcińska nadal była bez księdza, co zostało wyrażone z
troską w kazaniu jubileuszowym.
Rok 1883, Nr 4
Lubsza. (Jubileusz kapłański) Na dniu
dzisiejszym obchodziła nasza parafia 25letni jubileusz objęcia probostwa przez
naszego czcigodnego proboszcza ks. Brolla. (…) Po odprowadzeniu Jubilata z
probostwa w procesyi do kościoła, powiedział ks. dziekan mowę, w której wskazał
na nieustraszone apostolskie prace szanownego Jubilata i życzenia serdecznego,
aby Pana Bóg raczył jak najdłużej przy tak czerstwem zdrowiu zachować, jakiém
się dotąd cieszy i żeby ich zachował od smutnego losu osierocenia, jaki już spotkał
sąsiednie parafie Koszeńską i Bornowską.
Po
trzech latach nastąpiło powołanie następcy zmarłego kuratusa.
Rok 1885, Nr 19
W Koszencinie przyjmowano uroczyście nowego
pasterza ks Kudziełkę z Mikołowa. Lecz jeszcze nie ma nawet mieszkania dla
księdza i musi on mieszkać w mieszkaniu najętem. Lud ubogi tu, książę nie
katolik.
Katolicy
wygrali wieloletni spór o kaplicę pałacowa – czyli kościół
1888, Nr 95
W Koszencinie wygrali katolicy proces o
kościółek. Książę uważał kościółek jako kaplicę zamkową, w której miały się
odbywać nabożeństwa, protestanckie i katolickie. Sąd oświadczył, że kościółek
należy się tylko katolikom, i że książę ma wydać klucze od niego.
Jak przebiegały misje święte
Rok 1895, Nr 66
Strzebień. Za staraniem przewielebnego ks
Proboszcza odbyły się się w naszej koszencińskiej parafii w kościele św Trójcy
misye. OO Misyonarze przybyli w Sobotę 18go Maja; tego samego dnia jeszcze o
godzinie 7 wieczorem odbyło się wstępne
kazanie i błogosławieństwo. Cały kościół był ludem przepełniony. Przez dni
następne odbywały się codziennie po cztery bardzo wzruszające kazania, na
których było rozbierane dziesięcioro Bożych przykazań. Kazania były osobne dla
mężczyzn, mężatek, panien i kawalerów. Z radością muszę donieść, że bardzo dużo
parafian wyrzekło się picia gorzałki. Karczmarze się zapewne niektórzy gniewają
o to, lecz nie ma na to rady, tu chodzi też i o nasz pożytek. Od Środy słuchali
OO Misyonarze przy pomocy świeckich księży spowiedzi św. Jednakowoż i nauki w
tych dniach się odbywały. W Niedzielę po południu odbyła się uroczystość
poświęcenia krzyża misyjnego, którego to aktu dokonała jeden z OO Misyonarzy.
Potem odbyła się jeszcze jedna nauka dziękczynna. O Misyonarz, który krzyż
poświęcał, podziękował także sąsiednim księżom za udzielenie pomocy w słuchaniu
spowiedzi św, jako też wszystkim parafianom, którzy tak liczny udział w misyach
brali. Naszemu przewielebnemu ks Proboszczowi dziękujemy na tym miejscu za te
gody, jakie nam przez sprowadzenie OO Misyonarzy wyprawił. Jeden za wszystkich
z Koszencińskiej parafii.
Rok 1899, Nr 129
Koszencin. W Czwartek 26 Października
odbyło się u nas wprowadzenie i przywitanie nowego przybyłego ks administratora
Augustyna Maissa. Ks administrator nie życząc sobie urządzania
żadnych uroczystości, przybył do nas rychlej, aniżeli było oznaczone. W
uroczystej procesyi w obecności ks dziekana i ks proboszcza z Boronowa,
dotychczasowego zastępcy naszej parafii, poprowadziliśmy nowo przybyłego ks
administratora z probostwa do kościoła, gdzie nam zostało udzielone
błogosławieństwo. Oby Pan Bóg naszemu nowemu administratorowi udzielić raczył
błogosławieństwa w pracy około dobra dusz naszych, i żeby mógł on długie lata
pomiędzy nami pracować. - Wybudowane u
nas nowe probostwo bardzo pięknie się przedstawia. Dnia 15 Listopada budowa ma
być zupełnie ukończona.
Rok 1901, Nr 62
Koszęcin w powiecie Lublinieckim. Odpust
przy kościele św Trójcy, który nie odbywał się przez dwa lata, zostanie
odnowiony na życzenie parafian. Kościół nasz był przez całe wieki kościołem
filialnym parafialnego kościoła w Sodowiu,który został wybudowany w roku 1331.
od 30 lat w Koszęcinie, który podług dokumentu z 16
lutego 1302 r płacił dziesięcinę klasztorowi w Imielnicy, istnieje osobna
parafia. Pewną legendę opowiadają sobie ludzie o naszym starym drewnianym
kościółku. Drzewo, które leżało ociosane pod budowę kościoła na budowisku we
wsi naszej, zostało kilka razy w nocy przeniesione na miejsce, gdzie teraz
kościół stoi. Rak ogromnej wielkości miał drzewo przenosić, jak sobie ludzie
opowiadają. Wielkie nożyce tego raka i uprząż owego konia pokazują do dnia dzisiejszego
w kościele. Na chórze w kościele wisi na płótnie malowany obraz z roku 1526,
pod którym opisano w jaki sposób został wybudowany nasz kościół.
Nr 63
Koszęcin. Ksiądz proboszcz Maiss z
Chwoszczyc donosi do „Oberschlesische Volkszeitung”, że nieprawdą jest, jakoby
odpusty nie odbywały się w ostatnich dwóch latach w kościele w Koszęcinie. W
tych latach właśnie był ksiądz Maiss kuratorem naszej parafii i odprawiał odpusty
tak, jak zwykle.
Nr 64
Koszęcin. W Niedzielę, 25 maja odbył się
odpust w naszym kościele. Z całej okolicy zebrali się wierni i dążyli w
procesyach z muzyką do naszego kościoła św Trójcy. Od samego rana słuchali
spowiedzi księża z sąsiednich parafii. Kościół, mimo że jest dość obszerny, nie
mógł pomieścić wszystkich wiernych, dlatego ks proboszcz
Chęciński kazanie polskie wypowiedział na dworze. Wspaniale wyglądała procesya,
odbyta po głównym nabożeństwie. W wiejskich strojach ubrane dziewice niosły
podczas procesyi figury Najświętszej Panny Maryi i obrazy rozmaitych Świętych.
Po uroczyście odśpiewanych nieszporach wrócili
wierni do swych wiosek, zadowoleni z tak wspaniałej uroczystości.
Nr 66
Od Koszęcina. W niedzielę (...) odbył się w
kościele św Trójcy przy Koszęcinie odpust, na który się bardzo wiele ludzi z
całej okolicy zgromadziło. Pogoda byłą ładna, tak podczas kazania, z którego
słuchacze dużo się nauczyli i które zawsze w pamięci mieć powinni, jak i przez
całe dalsze nabożeństwo. Gdy się mieli wszyscy rozjechać, zaczął padać deszcz.
Wielką nieprzyjemność mieli niektórzy kołownicy, których 20 pozostawiło koła w pewnej
szopie. Gdy po skończonym nabożeństwie każdy na swem kole do domu jechać
zamierzał, spostrzegł ku swemu przerażeniu, że jakiś nicpoń gumę przebił, i to prawie
każdemu. Kto miał materyał do lepienia ze sobą, ten mógł dziurkę zalepić.
Gorzej było z tymi, którzy nie mieli materyału do zalepienia. Musieli zabrać
koła na plecy albo pchać je aż do domu, a mieli niektórzy aż 10 kilometrów
drogi. Ile to hultaj zgorszenia narobił w niedzielę, która ma być przeznaczona
służbie Bożej!grzechu się nie bał. Rodzicie, pouczajcie dzieci, żeby takiego
zgorszenia nie dawały.
Rok 1905, Nr 54
Koszęcin. Przyjedzie tudotąd na przyszły
tydzień ksiądz biskup Marx celem bierzmowania i będzie bierzmował w piątek, tj
12 bm (maja) w kościele św Trójcy przy dworcu. Z tego powodu dzieci pójdą w
czwartek, 11 bm do pierwszej komunii świętej. Ażeby mogły w piątek przystąpić
do Sakramentu Bierzmowania. Także dzieci z
Boronowa przybędą na bierzmowanie do Koszęcina.
Nr 59
Lubliniec. Podróż wizytacyjna Najprzew. ks.
biskupa Marxa w tutejszym archiprezbyteracie(1), podczas której udzielał
sakramentu św. Bierzmowania, zakończona została w sobotę w Lubszy, skąd po
południu tego dnia ks. biskup powrócił do Wrocławia. W czasie wizytacyi wybierzmował
ks. biskup ogółem 8548 wiernych, mianowicie dnia 5 bm (maja) w Sierakowie 803, dnia
6 bm w Dobrodzieniu 1412, dnia 7 bm w Pawonkowie 725, dnia 8 bm w Lublińcu
1034, 9 bm w Lubecku 732, dnia 10 bm w Kochanowicach 549, dnia 11 bm w Sodowie
889, dnia 12 bm w Koszęcinie 834 i tamże z parafii Boronowskiej 174, dnia 13 bm
w Lubszy 1096, między tymi ostatnimi 152 z parafii Woźnickiej. Od 10 lat w
tutejszej okolicy nie było żadnego biskupa, stąd też liczba bierzmowań była
wielka. Biskupa przyjmowano wszędzie z wielką serdecznością i wielkimi
uroczystościami i pewnie wizyta ta na długo wszystkim w miłej pamięci
zostanie. Jako ciekawość dziwolężna i znak czasu zaznaczyć to jedno wypada, że w
Sierakowie, siedzibie ks. proboszcza Eberharda Wicka patron miejscowy baron
Klitzing witał dostojnego gościa szczególną przemową, w której zaznaczył, że
przybycie biskupa przyniesie błogosławieństwo dla popierania niemczyzny.
Czego to jeszcze niektórzy
Niemcy nie będą chcieli używać dla popierania niemczyzny? Przecież to chyba
Zbawiciel Pan nie założył kościoła świętego dla popierania niemczyzny? Kościół
katolicki i słudzy jego mają się starać jedynie o zbawienie dusz ludzkich, a
nie o popieranie niemczyzny!
(1) Okręg kościelny odpowiadający dekanatowi.
Nr 112
Koszęcin. (Poświęcenie kościoła). W
niedzielę, dnia 27-go września odbędzie się poświęcenie nowego kościoła w
Koszęcinie. Budować go zaczęto roku przeszłego, a już jest tak daleko, że może
odbyć się poświęcenie. Kościół jest 42 metry długi a 22 szeroki. Koszta budowy wynoszą
przeszło 120000 marek. Zapraszamy nie tylko tutejszych, ale i wszystkich z
naszej parafii, choć pracujących w stronach przemysłowych na tę rzadką
uroczystość.
Nr 120
Koszęcin w Lublinieckiem. W ubiegłą
niedzielę poświęcony tu został nowy kościół i oddany dla służby Bożej.
Konsekracji dokonał ks dziekan Garnczarski z Dobrodzienia. Na uroczystości
kościelnej był także obecny patron kościoła, książę Hohenlohe.
Rok 1910, Nr 142
Lubliniec. Ksiądz kuratus Karol Böhm w
Koszęcinie otrzymał prezentę na opróżnione probostwo w Lublińcu przez śmierć ks
proboszcza Majewskiego.
Rok 1919, Nr 8
Koszęcin w Lublinieckiem. Parafia
tutejsza obchodziła w ubiegłą niedzielę pięćdziesięciolecie swego istnienia.
Przed 50 latu bowiem wyłączono ją z parafii sadowskiej, tworząc gminę
samodzielną. Z powodu tego jubileuszu odprawił tu ks proboszcz Urban ze Sadowa
uroczyste nabożeństwo, a kazanie jubileuszowe wygłosił ksiądz dziekan Hęciński
z Lublińca.. Z powodu obecnych niewesołych czasów dla wiary świętej święcono jubileusz
tylko w kościele; poza kościołem nie było żadnych uroczystości.
Rok 1924, Nr 73
Koszęcin w Lublinieckiem. (Jubileusz
kościoła). W niedzielę, dnia 15 czerwca obchodził kościół tutejszy 200-letni
jubileusz istnienia. Jak kronika kościelna podaje, pierwszy kościół zbudowano
tu w roku 1564. jakie są koleje tego kościoła nie wiadomo, jest tylko ta
pewność, że obecny kościół zbudowano przed 200 laty i tak jak pierwszy
poświęcono opiece św Trójcy.
1937, Nr 263 (1)
Wypadek
samochodowy.
Na
szosie Kochanowice – Lisów zdarzył się wypadek samochodowy Z Kochanowic, po
uroczystym bierzmowaniu, którego udzielał ks sufragan Bienek,jechali autem ks
Gąska z Koszęcina, ks Herman z Sadowa i ks Brzezina superior oo Oblatów z
Lublińca. W pewnej chwili przy mijaniu samochodu jadącego z przeciwnej strony,
auto najechało na kamień, i przez powstały stad wstrząs otwarły się drzwiczki,
po czym zatrzaśnięte przez gwałtowne uderzenie o przydrożne drzewa wyleciały,
złamawszy ks Hermanowi w dwu miejscach nogę. Następnie auto podrzucone rozpędem
runęło na drzewo przy szosie, przy czym z auta wyrzuceni zostali ks Herman i ks
Brzezina. Ostatni odniósł szereg obrażeń wewnętrznych. Ciężko pokaleczonego ks
Hermana odwieziono do szpitala w Lublińcu. Księża jechali z Kochanowic do
Olszyny, gdzie ks sufragan w następnym dniu udzielić miał sakramentu
bierzmowania.
1. Kuratus
– wikariusz, któremu powierzono opiekę nad kościołem filialnym
2. "Polska Zachodnia", wszystkie poprzednie - "Katolik"
2. "Polska Zachodnia", wszystkie poprzednie - "Katolik"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz