sobota, 23 listopada 2013

Opowieść o losach zbójnika Carla Sobczyka



RABSIK SOBCZYK
(legendy koszęcińskie. opr. J. Myrcik) 


grafika: Mirosława Wirtek
Pewnie wszyscy znacie piękne legendy o Ondraszku czy Janosiku, którzy „bogatym zabierali, a dawali biednym".  Wielu ludzi twierdzi, że to wcale nie legendy, że Ci ludzie naprawdę żyli schowani głęboko w górskich lasach. Prawdziwe będzie także i to opowiadanie o rabsiku Sobczyku.

Opowiemy je jednak w formie legendy, gdyż życie tego człowieka wydaje się nieprawdopodobne.
Otóż przed wiekiem żył w koszęcińskich lasach człowiek, którego prawdziwe nazwisko brzmiało Sobczyk. Urodził się on i mieszkał w oddalonym od Koszęcina o 15 km. Twarogu, ale jego życie toczyło się przeważnie w lesie. W młodości służył w gwardii cesarskiej u boku samego Wilhelma l, a to przysparzało młodemu człowiekowi wielkiego znaczenia i sławy. Był także nasz Rabsik jednym z najlepszych strzelców w tej wyborowej jednostce wojskowej. Oglądał prawie codziennie oblicze cesarza pruskiego, któremu wiernie służył, za co też otrzymał wiele medali i odznaczeń. Kiedy po ukończonej służbie wrócił z Berlina w swe rodzinne strony ciągnęło go do lasu, w którym pełno było zwierzyny należącej do koszęcińskiego księcia.
Miał ten kłusownik najlepszą broń i najlepsze „strzeleckie oko". Jeżeli upatrzył jakąś zwierzynę to nigdy nie chybił. Trzykrotnie odsiadywał kary w bytomskim więzieniu za to, że polował w książęcych lasach.
Ale kiedy po 5 czy 8 latach spędzonych w więzieniu wracał w rodzinne strony, nie szedł już do domu. Jego domem były ogromne koszęcińskie lasy, w których miał swoje kryjówki, nory wykopane głęboko w ziemi. Od czasu do czasu niektórzy ludzie widzieli go tak im się zdawało. Także pan leśniczy spotkał go kilkakrotnie, ale ani pisnął księciu o tym. Wszyscy bali się Sobczyka, najbardziej bal się go książę. On także spotkał się z nim oko w oko. Sobczyka znowu zasądzono. Oskarżył go sam koszęciński pan, dodając, że Sobczyk chciał go zabić. Na to nasz rabsik odpowiedział: „Wiesz - książę ile razy spotykałem cię na leśnych dróżkach i gdybym twej śmierci pragnął dawno by cię tu nie było". Sobczyka znowu zasądzono na 8 lat więzienia.
Ale on nie dal się tam doprowadzić. Uciekł znowu do lasu i dalej polował. Mięso z ubitej zwierzyny rozdawał biednym wieśniakom, a także pieniądze, które czasem zabierał bogatym.
Władze obwieściły, że kto zdradzi Sobczyka dostanie bardzo dużo pieniędzy. Pewien pan wiedział, że Sobczyk czasem w nocy przychodzi do domu. Łakomy na nagrodę sprowadził żandarmów, którzy razem z leśniczym otoczyli dom. Rozpoczęła się straszna strzelanina, w której Sobczyk zabił żandarma i jednego leśniczego. Od tego czasu już nikt nigdy nie widział naszego bohatera.
Zaszyty w głębokich lasach pewnie dalej zabierał bogatym i rozdawał biednym.

Historia prawdziwa rabsika Sobczyka. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz