środa, 13 listopada 2013

O duchu księcia pana, który straszył w Koszęcinie - legendy


Tak w Koszęcinie, jak i w jego okolicy, utrzymają się liczne opowiadania o koszęcińskim panu, którego duch ukazywał się mieszkańcom i to nie tylko w pałacowych zabudowaniach, lecz także i w okolicznych książęcych lasach i polach.

1.
Początkowo duch księcia pana niepokoił księżną panią, do tego stopnia, że ta pospiesznie opuściła pałacowe zabudowania i udała się do obcego kraju. Wielokrotnie pokazywał się swojemu synowi, gdy ten bryczką objeżdżał swoje posiadłości.
2.
Wielokrotnym świadkiem pojawiania się widma księcia był stary książęcy woźnica. Pewnego dnia zobaczył księcia pana w mundurze pruskiego generała, gdy ten wylegiwał się na leśnej polanie. Gdy się do niego zbliżył, dostrzegł zamiast generalskich butów, końskie kopyta, podkute srebrnymi świecącymi się w porannym słońcu podkowami.


3.
Onegdaj jeden z mieszkańców Koszęcina wybrał się do lasu. Chciał wybrać odpowiednie drzewo i wyciąć je celem zrobienia potrzebnej w gospodarstwie drabiny. Długo szukał, gdy znalazł już odpowiednie i wyciął je, ujrzał w zaroślach zjawę księcia pana. Gdy chłop usłyszał słowa wypowiedziane przez ducha:, „Po co wycinasz mój las”, ten niczym oszalały uciekł pozostawiając w lesie przygotowane drewno jak i siekierę.
4.
Pewnego razu biedna mieszkanka Piasku, przysiółka Koszęcina, wybrała się z tragaczem do lasu po chrust. Gdy już nazbierała i powiązała gałązki, mając ruszyć w powrotną drogę, nagle dojrzała na ścieżce zbliżającego się ducha księcia pana, na którego twarzy malował się grymas niezadowolenia. Gdy to kobiecina zobaczyła porzuciła pojazd z chrustem i z wielkim strachem uciekła do domu.

Co znamienne żadna z historii nie wskazuje na któregoś konkretnego księcia czy przybliżony czas wydarzenia. Mógł to być każdy książę w każdym czasie nadzorujący swoje włości i pilnujący praworządności mieszkańców. 

O księciu dobrym gospodarzu, raczej strzegącym niż straszącym,   mówi też kolejna legenda: 

W lesie niedaleko Drutarni znajduje się miejsce zwane Koń. Tam to przed laty pan na Koszęcinie spotkał furmankę ciągnioną przez parę bardzo wychudzonych koni. Jeden z nich był do tego stopnia osłabiony, że chwiał się na nogach. Książę kazał go odprząc, odprowadzić na bok i tam zastrzelił. Furmanowi polecił nazajutrz udać się do pańskiej stajni, gdzie otrzyma konia. Przyrzekł jednak, że jeżeli następnym razem spotka znów konie w tak wychudzonym stanie, to tym razem zostanie zastrzelony wozak, co należało traktować bardzo poważnie!



CZY DUCH KSIĘCIA STRASZY
(Legendy koszęcińskie. opr. J.Myrcik)



grafika: Mirosława Wirtek


Opowiadają ludzie w Koszęcinie i w okolicy, że duch pewnego koszęcińskiego księcia straszy.
Już niedługo po pochówku jego duch pokazywał się ludziom ... a to widziano go w lesie, a to w okolicach pałacu, albo w samym zamku. Niepokojona przez ducha swego męża, księżniczka pośpiesznie opuściła zamek, a nawet Koszęcin udając się do obcego kraju.
Często zmarły książę pokazywał się swojemu synowi, kiedy objeździ dorożką swoje posiadłości. Świadkiem tych niepokojów był także woźnica powożący książęcy pojazd. Później, gdy już był stary opowiadał ludziom o tym, co widział i co przeżył. Swoim dzieciom i wnukom kazał się codziennie modlić za duszę pokutującego księcia.
Opowiadał ten stary człowiek, że pewnego dnia widział zmarłego księcia w mundurze pruskiego generała wylegującego się na leśnej polanie. Kiedy mu się jednak bliżej przyjrzał, zobaczył, że zamiast generalskich butów książę miał końskie kopyta podkute srebrnymi podkowami, które błyszczały i święciły w porannym słońcu.
Innym razem, gdy z księciem- synem woźnica przemierzał ogromne koszęcińskie lasy, w pewnym miejscu konie się spłoszyły, nie chciały iść dalej, a nawet się cofały. Zatrzymał je duch księcia. Widział go także wtedy woźnica, który zszedł z kozła i trzema krzyżykami „zażegnał" to miejsce. Wystraszony następca koszęcińskiego pałacu, chociaż innego wyznania niż woźnica, pochwalił jego czyn. Książęca karoca ruszyła w dalszą drogę.
Jeden z mieszkańców Koszęcina poszedł pewnego dnia do lasu, aby wybrać sobie drewno na drabinę. Chodził długo po pięknych książęcych lasach i kiedy już przygotował sobie drewno, ujrzał nagle w zaroślach ducha księcia. Tak bardzo się przestraszył, że nie mógł zrobić kroku. A kiedy książę-duch skarcił go słowami: „Po co wycinasz mój las?" nasz bohater trochę oprzytomniał i uciekł z miejsca zdarzenia, zostawiając i drzewo i siekierę w lesie.
Pewnego razu biedna mieszkanka Piasku pojechała „tragaczem" po drzewo do lasu. Zbierała biedaczyna suche gałązki i układała je na swej niby-taczce. Kiedy szczęśliwa wybierała się z drewnem do domu, na leśnej ścieżce ukazał się jej duch księcia, na którego twarzy spostrzegła wielkie niezadowolenie. Kobieta strasznie się zlękła i szybko uciekła do odległego o kilka kilometrów domu, zostawiając swój dobytek w lesie.
Podobno jeszcze wiele ludzi spotkało się z duchem koszęcińskiego księcia. Często widziała go służba chodząca po pałacu. Ukazy wal się w najmniej spodziewanych miejscach, a to w kuchni pałacowej, a to w najpiękniejszych salonach, czy też na wieży zamkowej. Przez długie lata duch księcia pokutował i straszył swych poddanych.
Nasi praojcowie i dziadowie, przekazując z pokolenia na pokolenie legendę o pokutującym koszęcińskim księciu przypominali stare znane przysłowie „Nie czyń drugiemu, co tobie niemile", abyś później nie musiał pokutować.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz