czwartek, 13 listopada 2014

Opowieści o Prinzu. Niemowlęca wyprawka.

Historię tę opowiedział mi mój ojciec, którego mama, a moja babcia była położną. Działo się to między końcem lat dwudziestych a końcem wojny, kiedy Prinz jeszcze był w Koszęcinie. W okolicach dzisiejszej ul. ks. Gąski mieszkała rodzina, która oczekiwała na przyjście dziecka. W tamtych latach dzieci rodziły się w domach, a w czasie ciąży i przy rozwiązaniu pomagały położne. Kiedyś przyszła potrzeba pilnego wezwania położnej i jako że z ul. ks. Gąski do domu, w którym mieszkała moja babcia (obecnie okolice domu kultury) był spory kawałek, postanowił skrócić sobie drogę. Nie bacząc na to, że było to zabronione, pobiegł przez park, martwiąc się o zdrowie swojej żony i dziecka. Może był pracownikiem w majątku i liczył na to, że nikogo nie spotka. W każdym bądź razie miał pecha, ponieważ spotkał samego Prinza. Można sobie tylko wyobrazić, jak był wystraszony. W każdym bądź razie Prinz dokładnie go przepytał kim jest, gdzie mieszka, dlaczego złamał zakaz i puścił wolno. Szczęśliwy pobiegł do położnej i razem wrócili do jego domu. Nie sądzę, żeby szli tym razem przez park. Najważniejsze jest to, że zdążyli na czas i dziecko urodziło się zdrowe. Najciekawsze zdarzyło się później. Za kilka dni, do domu tej rodziny, ktoś zastukał do drzwi. I nie wiem, może był to posłaniec, a może przyszedł sam Prinz i przyniósł paczkę z wyprawką dla maluszka. Taki był Prinz. Osoba, która wtedy się urodziła, jeśli jeszcze żyje, może mieć nawet ok.90 lat, możliwe jest, że ta historia była przekazywana dalej i w tej rodzinie pamięta się o tym.Piszę o Księciu „Prinz” ponieważ tak mówił mój Ojciec i tak mówili inni, jak pamiętam z dzieciństwa. 
www.staraprasa.blox.pl

spisał Adam Smyk w ramach projektu Koszęcin i jego Mieszkańcy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz