piątek, 27 grudnia 2013

zagadka 1 rozwiązana

Wielka jest siła kontaktów z mieszkańcami :)
W ciągu jednego dnia wyjaśniło się czyje to było wesele. Pani Krystyna Kosmała przysłała wiadomość:
Wesele pana Banasia z ul.Leśnej i Pani Kochanek z ul Ligonia rok ok 1955-56 na zdjęciu ks.Skorupa wikary w Koszęcinie w tych latach!

Czy to koniec? Nie. Szukajmy dalej  :)
Kto zrobił to zdjęcie? w jakim miejscu? kto rozpoznaje na nim siebie? swoich znajomych? bliskich? 
Opiszmy je i oznaczmy.
Informacje proszę zamieszczać według chęci i możliwości - albo pod zdjęciem na profilu facebook'a albo przysyłać mailem na adres: wkoszecinie@zeslaska.pl


poniedziałek, 23 grudnia 2013

Koncert Świąteczny z 25.12.1944r.


Szanowni Państwo zapraszam na Weihnachtskonzert,
zorganizowany przez księcia Karola Gotfryda Hohenlohe - Ingelfingen.


Rozpalcie ogień w kominkach, usiądźcie wygodnie w fotelach, nalejcie wina w kieliszki i wyobraźcie sobie salę balową koszęcińskiego pałacu w zimowy wieczór 25 grudnia 1944 roku.

A potem odtwórzcie utwory z programu tego koncertu.


Weihnachtskonzert - Programm
 "Alle Königskerzen werden blühen” Paul Graener
"Maria Wiegenlied" Max Reger
"Rienzis Gebet" Ryszard Wagner 
"O frage nicht" Max Reger
"Unterm Fenster" Robert Schumann
"So wahr die Sonne scheinett" Robert Schumann
"Wir armen, armen Mädchen" Albert Lortzing


Można tego programu posłuchać w dowolnych wykonaniach. Ponieważ nie jestem koneserem muzyki poważnej nie potrafię wybrać najlepszego, ale chętnie je zamienię jeśli ktoś wskaże mi wykonania bardziej warte polecenia niż te, które zalinkowałam (chociaż akurat tego wykonania "Wir armen..." nie poddam bez walki). 



sobota, 21 grudnia 2013

Boże Narodzenie w Koszęcinie


Jak w latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku Koszęcinianie świętowali Gody, czyli Boże Narodzenie, możemy przeczytać w kilku źródłach. 

Co roku obywały się spotkania świąteczne nazywane „Gwiazdka”, organizowane przez miejscowe organizacje społeczne i charytatywne w przededniu Wigilii. Uczestnicy składali sobie życzenia, dzielili się opłatkiem, śpiewali kolędy i obdarowywali prezentami. Czasem były to prezenty dla wszystkich, czasem dla dzieci, a niekiedy dla najuboższych członków organizacji. Opisy tych spotkań znajdujemy w informacjach z gazety Polska Zachodnia.

„Gwiazdka” w Koszęcinie.
Staraniem nauczycielstwa w Koszęcinie odbyła się 22 ub m (12.1929) w sali p Lesza uroczystość dorocznej „gwiazdki” dzieci szkolnych i ochronki. Publiczność zapełniła salę po brzegi. Uroczystość tę zaszczycili swą obecnością ks dziekan Gąska, p aptekarz Burzyński, przedstawiciele władz, urzędów i organizacyj. Program uroczystości wypełniły deklamacje, „Jasełka” oraz piękne śpiewy kolęd, wykonane przez dzieci szkolne. Produkcje wywarły na wszystkich uczestnikach miłe wrażenie. (bk) 

źródło: J.Myrcik Koszęcin na starej fotografii


Gwiazdka Polek w Koszęcinie
22-go bm (12.1934) urządziło Towarzystwo Polek w Koszęcinie gwiazdkę dla biednych członkiń tutejszego koła. Po odśpiewaniu szeregu kolend przystąpiła przew p Pietruszkowa wraz z członkiniami zarządu do podziału podarunków Obdarowano razem 49 biednych członkiń.

Gwiazdka strzelecka.
22-go bm (12.1934) oddział Z(wiązku) S(trzeleckiego) w Koszęcinie pod przew p prezesa Pietruszki urządził gwiazdkę dla czynnych członków oddziału. Przy licznym udziale i bardzo miłym nastroju odśpiewano kilka kolend. W imieniu oddziału przemówił prezes p Pietruszka życząc „Wesołych Świąt” i „Dosiego Roku”. Następnie obdarzono członków skromnymi upominkami. W imieniu członków p Kwapis złożył p prezesowi jak i całemu Zarządowi podziękowanie za tak miłą gwiazdkę wznosząc okrzyk na cześć prezesa oraz Zarządu Oddziału.

Miła uroczystość w Koszęcinie.
Dnia 1 bm (12.1935) urządziła szkoła wspaniałe przedstawienie szkolne. Dzieci doskonale przygotowane przez pp Treścińskie do występów odegrały trzy sztuczki teatralne. Piękne dekoracje były pomysłu nauczyciela Bieżanowskiego. Materiału na wykonanie kulis dostarczyła Fabryka „Natronag” w Kaletach zupełnie bezpłatnie, za co należy jej się serdeczne podziękowanie ze strony całej szkoły. Sala była po brzegi wypełniona. Wśród gości widzieliśmy między innymi księdza proboszcza Gąskę, który nie szczędził ofiar pieniężnych na cele biednych dzieci. Byli również przedstawiciele miejscowych władz i urzędów i licznie zebrani rodzice. Ogółem zebrano blisko 300 zł – co jak na Koszęcin – stanowi sumę naprawdę wielką. Bardzo udatne były też występy chóru szkolnego. Należy też podkreślić bezinteresowność właściciela miejscowej drogerii p Fikusa. Organizacją całej uroczystości zajęła się Rada Rodzicielska, Grono Nauczycielskie i dziatwa szkolna, za co należy się wszystkim jak najserdeczniejsze podziękowanie. W tym miesiącu jeszcze zawita do naszej szkoły Mikołaj, no i odbędzie się wspaniała gwiazdka dla wszystkich dzieci.

„Gwiazdka” u strzelców w Koszęcinie.
W ostatnich dniach odbyło się tu zebranie miesięczne Związku Strzeleckiego przy bardzo licznym udziale członków. Zebraniu przewodniczył prezes oddziału p Pietruszka, który też między innymi wygłosił odczyt. Uchwalono również urządzić 23 bm (12.1935) w świetlicy „gwiazdkę” w czasie której obdarzeni zostaną wszyscy członkowie czynni oraz oddział „Orląt”.


Polska Zachodnia rok 1930 nr 7, rok 1934 nr 356, nr 357, rok 1935 nr 336, nr 351

Ostatnie święta księcia Karola Gotfryda w Koszęcinie opisuje Jan Myrcik:

Na koszęcińskim zamku, także podczas wojny, organizowane były koncerty pod nazwą „Musikalische Feierstunden” („Święto Muzyki”, Święto Muzyczne”). Odbywały się one w sali balowej (jak pisze J.Myrcik - białej sali).
Ostatnim koncertem jaki odbył się w białej sali był „Weihnachtskoncert" (Koncert Bożonarodzeniowy) pod kierownictwem Wernera Schuecka, w pierwszy dzień Bożego Narodzenia 1944 roku. Nie był to jednak koncert kolędowy, chociaż zaśpiewano dwie pieśni bożonarodzeniowe - „Alle Koenigskerzen werden bluehen” P. Graenera, i „Maria Wiegenlied" M. Regera. Wszystkie inne utwory miały raczej smutny i bardzo poważny charakter. Do Koszęcina zbliżał się front, a czerwonoarmiści byli tylko o 20 dni od Koszęcina.
Grano więc i śpiewano wtedy: „Gebet aus Rienzi" R. Wagnera, „O frage nicht" - Zyklusa, oraz „Unterm Fenster" i „So wahr die Sonne scheinett" R. Schumanna, czy też „Wir armen, armen Maedchen” A. Lortzinga. (1)



Jak wspomina Kazimiera Maria Pyka książę Karol Gotfryd von Hohenlohe, ostatni właściciel wsi, który w 1945 roku opuścić musiał swoje ziemie, co roku w Boże Narodzenie przyjeżdżał do Cieszowej jako święty mikołaj i obdarowywał sowicie mieszkańców, szczególnie dzieci, interesując się ich zdrowiem i losem. 

Pani Pyka w swoich wspomnieniach opisuje także barwnie spotkania opłatkowe w cieszowskiej szkole.
Najmilej wspominam wspólne tajne zgromadzenia, podczas których pod osłoną nocy, w konspiracji przed władzą, właśnie w szkolnych klasach, odbywały się przygotowania do niezapomnianych spotkań opłatkowych w okresie Bożego Narodzenia. To, w jakich okolicznościach i czasach organizowano te spotkania, można zauważyć na zdjęciu: symbol kolędowy, gwiazda betlejemska, nad głowami zebranych, a ponad nimi portrety Karola Marksa i Fryderyka Engelsa. Czyż to nie paradoks? Szkoła wówczas znajdowała się pod czujną obserwacją władzy ludowej, która bynajmniej nie patrzyła z przymrużeniem oka na niektóre zachowania i tradycje szanowane i pielęgnowane przez społeczeństwo lokalne i nauczycieli.  

źródło: K.M.Pyka Śląskie wspomnienia

Dzięki (Matyldzie) Mastalerzowej na spotkaniach opłatkowych stoły były suto zastawione mię­dzy innymi śląskimi kołoczami i szałotem. Opłatki dostarczał nam ksiądz, z którym Mastalerzowa zawsze miała dobry kontakt. W przygotowaniach pomagało jeszcze kilka innych kobiet, jak Maria Lenart-Pykowa, Hildegarda Koczuła, Maria i Ewa Psiuk, Monika Szuster i inne. Moi rodzice, Szutowie, jak zawsze przygotowywali strawę duchową. Kiedy wszystko było już gotowe i każdy zajął swoje miejsce, kierownik szkoły Adolf Szuta, mój tata, rozpoczynał swoje przydługie powitanie, przypominając o trudnych, zwłaszcza w okresie Bożego Narodzenia, czasach okupacji i swoim pobycie w niewoli, po czym składał zebra­nym świąteczne życzenia. Obecny zaś ksiądz zaczynał wówczas modlitwę. Potem wszyscy z wszystkimi mogli połamać się opłatkiem. Kiedy już wigilijna atmosfera w pełni ogarniała zebranych, rozlegała się cichutka melodia skrzypiec, na których mój ojciec grał nasze polskie, wzruszające kolędy. Z rozrzewnieniem wspólnie śpiewano te świąteczne pieśni, a potem dzieci i młodzież popisywały się deklamacją wierszy na tle scenografii do jasełek, przygotowanej przez nauczycielkę Herminę Szutę, moją mamę.

Scenariusz „opłatków" był podobny i z biegiem lat stał się swoistą tradycją. Do czasu, kiedy to niespodziewanie dowiedział się o tym Urząd Bezpieczeństwa (a wiadomo, czym to groziło). Ostatecznie jednak wszyscy wyszli z tego obronną ręką i dalej kultywowana była tradycja spotkań, ale już w mniejszym gronie i skromniejszej oprawie.


1.Nie chciałabym dyskutować ze stwierdzeniem "smutne i bardzo poważne utwory", nie znam się na tyle na muzyce, żeby to jednoznacznie określić. Żeby każdy mógł sam ocenić charakter tego koncertu uszczegółowię tylko, że są to utwory kompozytorów niemieckiego romantyzmu i neoromantyzmu, oraz że dobrze znać libretta oper i słowa pieśni.
"Rienzi, ostatni trybun" to wielka opera tragiczna, podobno jedna z ulubionych oper Adolfa Hitlera, na pewno dzieło ulubionego kompozytora Hitlera
„O frage nicht” to kompozycje Maxa Regera i jest to 5 duetów na sopran i alt z towarzyszeniem fortepianu
Wir armen… - to aria Marii z III aktu opery komicznej Płatnerz Der Waffenschmied‎ (1846)


źródła:
P. Kalinowski Wieści z okolicy Koszęcina wycinki prasowe z gazety POLSKA ZACHODNIA z lat 1927 - 1939
J.Myrcik Koszęcin na starej fotografii
K.M. Pyka Śląskie wspomnienia

piątek, 20 grudnia 2013

Przy wigilijnym stole.



 W 2007 roku panie Joanna Świtała - Mastalerz i Dorota Świtała - Trybek przeprowadziły badania zwyczajów związanych z jedzeniem i zebrały przepisy kulinarne na terenie 12 gmin Lokalnej Grupy Działania Spichlerz Górnego Śląska, w tym w Koszęcinie. Opracowanie to zostało wydane przez LGD w formie książki „Śląska spiżarnia. O jodle, warzyniu, maszketach i inkszym pichcyniu.”

Całość materiału pochodzi z tej książeczki, z rozdziału o Wigilii.

Makówki, moczka i pieczki, czyli o jodle wigilijnym 

"W wilię Bożego Narodzenia nie wolno niczego kosztować, aby przez cały rok następny nie być maszketnikiem (łasuchem)"

Święta Bożego Narodzenia, nazywane przez mieszkańców Górnego Śląska Godami, Godnymi Świętami, Świętymi Wieczorami czy Dwunastnicą, uważane są za najpiękniejsze i najbardziej rodzinne święta w całym roku kalendarzowym. Jest to z pewnością czas, kiedy bliżsi i dalsi krewni spotykają się przy stole wigilijnym, w powietrzu unosi się zapach żywej choinki i tradycyjnych potraw przygotowywanych specjalnie na tę okazję. Jest to także czas wypełniony miłością, radością, wspólnym śpiewem kolęd. W tradycji ludowej sama wigilia (określana też jako wilija, wilia, święty wieczór) obwarowana była i jest nadal wieloma zwyczajami i wierzeniami. Z pewnością jest to dzień, w którym wszystko nabiera szczególnego znaczenia. Jeszcze i dzisiaj funkcjonuje wierzenie, że jeśli „coś złego dzieje się w wigilię, dziać się będzie przez cały rok". Ale wigilia to przede wszystkim uroczysta kolacja spożywana po ukazaniu się na niebie pierwszej gwiazdy. I właśnie ten jakże wymowny posiłek, rozpoczynający świętowanie Bożego Narodzenia powoduje, że nabiera ono niepowtarzalnego charakteru.

Bronisława Rychter - Janowska "Boże Narodzenie"

Cechą wyróżniającą wigilię spośród innych równie ważnych i podniosłych uroczystości jest spożywanie charakterystycznych potraw, które w większości serwowane są w rodzinach od pokoleń w niezmienionej formie. Dania te stanowią o dziedzictwie kulturowym mieszkańców danego regionu, są elementem niezwykle istotnym, bo pozwalającym na identyfikację z konkretnym miejscem urodzenia i zamieszkania, czy wreszcie funkcjonowania w określonej grupie społecznej. Wyjątkowość dań spożywanych podczas wieczerzy wigilijnej polega również na tym, że przy ich przygotowywaniu uczestniczą nieraz wszyscy członkowie rodzin, co z kolei integruje domowników.

Sam zestaw potraw wigilijnych nie jest przypadkowy, bowiem uwzględnia wszystkie płody rolne i leśne z całego roku. Z lasu pochodzą grzyby (dawniej także orzechy i miód); z pola - kasze, zboża, jarzyny, owoce; z rzek, stawów i jezior - ryby. Nadto są to produkty, które zgodnie z tradycyjnymi wierzeniami i światopoglądem mają konkretne właściwości i przeznaczenie. I tak mak należy do niezwykle ważnych roślin obrzędowych ze względu na swe właściwości usypiające i uśmierzające ból; wywołuje ponadto halucynacje, spożywanie go ma zapewnić rodzinie, że będzie ona trzymała się razem, nie rozejdzie się,  z kolei grzyby w kulturze tradycyjne naznaczone były piętnem niezwykłości  - jako  dobra ukradkiem  wykradzione mieszkańcom innego świata, zapewniają one domowi pieniądze; podobną symbolikę można przypisać orzechom, suszonym owocom, a nawet kiszonej kapuście i przaśnemu chlebowi (jakim jest przecież bożonarodzeniowy opłatek). Natomiast jedzenie grochu (najczęściej w postaci grochówki lub kapusty z grochem) gwarantuje w przyszłym roku urodzaj i bogactwo, konopi (z których przyrządzana jest zupa,  zwana konopiotką  lub  siemieniotką)  chroni przed świerzbem i wrzodami, a kaszy - co by mieć grajcary a chop nie słepoł gorzoły. Mówiono: Kto niy jy kasza we wilijo, tego szczyńscie lomijo.  Miodem (pochodzącym od pszczół -- „świętych owadów") należało smarować dzieciom oczy, co miało zapobiegać ich ropieniu. Wielu informatorów jeszcze i współcześnie uważa, że [...] we wilijo trzeba jeść orzechy, żeby zęby nie targały (bolały) w ciągu roku, jabłka dla zdrowia i urody, a jeśli w jabłku znajdzie się robaka - oznacza to, że będzie chorował członek rodziny.

Stół wigilijny, przy którym gromadzą się wszyscy domownicy, wyróżnia się odświętnym charakterem. Na białym obrusie znajduje się najlepsza zastawa, dodatkowy talerz dla nieznajomego gościa (bądź zmarłego członka rodziny), zapalone świece, krzyż, sianko (czasem pod obrusem), łuski z ryby („na bogactwo"), sól i chleb (aby nie zabrakło ich w nadchodzącym roku) i oczywiście opłatki, którymi biesiadnicy łamią się i składają sobie życzenia.
Podczas wieczerzy, mieszkańcy miejscowości należących do „Spichlerza Górnego Śląska" w większości przestrzegają jadłospisu składającego się z 9 lub 12 dań. Potraw powinno być dużo, aby w nadchodzącym roku niczego w domu nie brakowało:
[...] Potraw musi być 12, tyle ilu apostołów i każdej potrawy należy spróbować, żeby mieć szczęście w życiu i zapewnioną opiekę apostołów. Dawniej dla dzieci zawsze piekło się futermyloki, czyli pierniki z gorszej mąki i kamyczki dla kolędników (z mąki, wody i miodu) - dla zapewnienia sobie szczęścia, ale podobne do pączków, nie tak twarde jak w Bytomiu .

Bronisława Rychter-Janowska "Wigilia"
Współcześnie do najbardziej typowych potraw wigilijnych spożywanych na badanym obszarze należą: siemieniotka (konopiotka), grzybionka, zupa z ryb, grochówka, zupa i kompot z pieczek, kapusta z grzybami, kapusta z grochem, mocka (zwana też moczką, mouczką), makówki, karp smażony, następnie śledzie panierowane i pieczone. Warto podkreślić, że dopiero po drugiej wojnie światowej upowszechnił się zwyczaj spożywania karpia, podawanego najczęściej z ziemniakami i kapustą kiszoną, o czym świadczą wypowiedzi np. sierakowiczan: przed wojną w moim domu nie jadaliśmy karpia, były śledzie w śmietanie, czasem pstrągi czy szczupaki, co bracia złowili w naszej rzece Dawniej spożywano także: zupę fasolową, grochówkę (ugotowaną na wywarze z suszonych owoców), zupę migdałową, chałkę z posypką, miód lipowy, pieczki z becokiem i barszcz kiszony.

Zwyczaje adwentowe, wigilijne i bożonarodzeniowe na Górnym Śląsku


Jerzy Pośpiech, Obrzędy i zwyczaje doroczne. Zwyczaje i obrzędy cyklu zimowego W: Folklor Górnego Śląska pod red. Doroty Symonides

Cykl świąt Bożego Narodzenia trwa od Wigilii (24 XII) do Matki Boskiej Gromnicznej (2 II). Jeszcze obecnie święta bożenarodzeniowe często bywają nazywane przez lud „godnimi świętami".

Najuroczystszy przebieg na całym Śląsku, podobnie jak w pozostałych częściach kraju, ma przede wszystkim Wigilia oraz obydwa święta Bożego Narodzenia. Przygotowania do Godów zarówno na wsi jak i w mieście rozpoczynały się, i tak jest po dzień dzisiejszy, już znacznie wcześniej. Należą do nich: robienie ogólnych porządków wokół „obejścia" oraz wewnątrz domostw, mieszkań, pranie bielizny, kupowanie prezentów itp. Dawniej do dość powszechnych praktyk na wsi należało świniobicie, którym zabezpieczano podstawowe zapasy świąteczne. Dzieci uczyły się kolęd, kupowały choinkę i przystrajały ją ozdobami, przygotowanymi według własnych pomysłów lub kupionymi w sklepach w mieście.

Wigilia w wiejskiej chacie, Kłosy 1878
 Wigilii nadano nastrojowy a zarazem specyficznie romantyczny charakter, wspomagany licznymi wierzeniami i zabiegami magicznymi.

Zespół zwyczajów, zabiegów i obrzędowych praktyk, jaki daje się zaobserwować w tym dniu na Śląsku, jest w zasadzie jednakowy, wspólny dla ludu wiejskiego i w formie nieco uproszczonej dla ludności miejskiej.

sobota, 14 grudnia 2013

Jak to p Hohenlohe z Koszęcina ucieka przed reformą rolną.


W powiecie lublinieckim mają panowie niemieccy w swych rękach wielkie obszary ziemskie. Jest to powiat typowo rolniczy. Toteż tamtejsza ludność małorolna nie ma ubocznych zarobków, gdyż w powiecie nie istnieją poza Kaletami żadne większe przedsiębiorstwa przemysłowe. W dodatku dwory mają w swym posiadaniu prawie wszystką ziemię lepszą, podczas gdy ludność chłopska posiada prawie wyłącznie najgorsze i bardzo rozdrobnione grunty. Jest to powodem biedy i nędzy w chatach rolników.
Nic dziwnego, że w powiecie lublinieckim ludność pokłada całą swą nadzieję na przyszłość w reformie rolnej, która ma być obecnie przeprowadzona na podstawie polskich ustaw.
Dzięki ustawie z 9 kwietnia br liczne rzesze drobnych dzierżawców będą mogły wykupić na dogodnych warunkach ziemię z rąk niemieckich.

piątek, 13 grudnia 2013

POLSKA ZACHODNIA ... Kolej w okolicy Koszęcina


Z biegiem czasu nie zmieniają się problemy związane z koleją. Mieszkańcy Rusinowic nadal dopraszają się przystanka, a wypadki zwykle kończą się tragicznie.Ppojawiają się głupie żarty znane równie w naszych czasach - podkładania przeszkód na torach. W okresie do 1939r. zanotowana jest również jedna inspekcja, oraz przeczytać można o zaangażowaniu kolejarzy w życie społeczne (ta dziedzina jednak odrębnie w takim rozdziale zostanie umieszczona)



Rok 1927
Nr 40
(L) Przejechany przez pociąg.
Onegdaj znalazł kolejarz p. Pyka pomiędzy Lublińcem a Koszęcinem trupa mężczyzny. Policja stwierdziła, że są to zwłoki rolnika Konrada Schwarza z Lublińca. Schwarz ma zgniecioną czaszkę. Przejechany osierocił żonę i 5 małoletnich dzieci.

czwartek, 12 grudnia 2013

Co napisał KATOLIK... kolej



Dnia 31.08.1881 roku władze w Berlinie wystawiły cesję na budowę i użytkowanie linii kolejowej z Kluczborka przez Lubliniec do Tarnowskich Gór przez spółkę akcyjną „Rechte Oder Ufer Eisenbahn Gesellschaft” (Kolej żelazna prawobrzeżnej Odry S.A.). Termin wyznaczony na ukończenie budowy wynosił 3 lata (Amtsblatt nr 38/1881).
Spółka  zrealizowała plany oddając do eksploatacji odcinki: z Kluczborka do Olesna  (1 lipca 1883 r.),  z Olesna do Lublińca (20 maja 1884 r.) i z Lublińca do Kalet 15 października 1884 r. oraz Tarnowskie Góry – Kalety i Kalety – Kluczbork.
Tego też roku (1884) „Kolej Prawego Brzegu Odry” posiadająca koncesję na budowę linii z Kluczborka do Tarnowskich Gór została upaństwowiona razem z całą koleją w Prusach i wszystkie linie kolejowe stały się własnością państwa.




środa, 11 grudnia 2013

Co napisał KATOLIK.... rynek nieruchomości w okolicy



Rok 1879
Nr 14
W parafialnej, pół mili od Lublińca oddalonej wsi Dolny Sodów, jest posiadłość obejmująca  mieszkalny dom, chlewy, stodołę i 22 jutrzyny4 roli za cenę 1500 talarów do kupienia. Zaliczki potrzeba 600 talarów. Do dnia 10 kwietnia br proszę się zgłaszać do właściciela C Wieczorka mieszkającego w Nieder Sodow p Lublińcem.

Rok 1890
Nr 75
Moja posiadłość w Cieszowie, w powiecie lublinieckim, do której oprócz masywnych budynków mieszkalnych i gospodarczych należą także 42 morgi dobrej roli i łąki, jest natychmiast za odpowiednią cenę do sprzedania. MK w Cieszowie
Nr 92
Z powiatu lublinieckiego. Na gospodarstwa rentowe mają być rozparcelowane: Pawonków, Wielkie Łagiewniki, Górne Łagiewniki, Górny Sodów, dalej zamyślają także urządzić podobne gospodarstwa
z folwarku Molna, należącego do dóbr Cziasno i w dominium Glinicach z przestrzeni dawnej lasem porosłej.
 

Co pisał KATOLIK... rynek nieruchomości w Koszęcinie



Rok 1893
Nr 17
Posiadłość w Koszęcinie w powiecie Lublinieckim z pięknym sadem i 3 jutrzynami1 jest natychmiast do sprzedania. Dorota Wieczorek, wdowa, Koszęcin, pow Lubliniecki

Rok 1897
Nr 4
Dom w Koszęcinie przy szosie prowadzącej do Lublińca, o 12 pokojach, ze sklepem2, z 15 jutrzniami pola lub bez niego, sprzedać zamierzam z wolnej ręki. Zgłosić się należy do Jana Moskwy w Biskupicach.
Nr 60
Korzystne dla masarzy i piekarzy. Moja masarnia i piekarnia położone w najlepszym miejscu wielkiej wsi kościelnej, w której mieszkają dostojne osoby książęce, liczni urzędnicy, wszystko w najlepszym stanie budowlowym, pragnę ze względu na okoliczności przy wpłacie 3000 m sprzedać pod korzystnymi warunkami. Oferty wprost do właściciela. Karól Respondek, Koszęcin G-Ś

Rok 1899
Nr 76
Mam zamiar sprzedać tanio dom murowany w Koszęcinie o 12 pomieszczeniach ze sklepem i 15 morgów pola. Położony jest przy szosie. Bliższych informacji udzieli Jan Moskwa w Biskupicach.