czwartek, 13 listopada 2014

Opowieści o Prinzu. Gospodarz.


Karol Gotfryd książę zu Hohenlohe Ingelfingen we wspomnieniach p. Gertrudy Odoj zd. Kotara

Pani Gertruda Odoj urodziła się v 1929 roku w Koszęcinie jako córka Jana i Franciszki Kotarów. Ojciec Jan Kotara zatrudniony był przez księcia Karola Gotfryda w warsztatach obsłu­gujących pałac książęcy, a także pozo­stałe budynki stanowiące jeden zespół wraz z pałacem. Jan Kotara miał grupę uczniów, którzy mieli obowiązek sta­wiania się przed komisją Cechu Rze­miosł w Lublińcu, aby uzyskać ocenę postępów w nauce zawodu. Z reguły uzyskiwali oni bardzo dobre oceny, co dobrze świadczyło o ich nauczy­cielu, jakim był Kotara. Uzyskał on wkrótce tytuł mistrza zawodu, nada­ny przez wspomniany Cech Rzemiosł w Lublińcu, jako wzorowy nauczyciel zawodu. Cechy osobiste Jana Kota­ry - uczciwość, rzetelność - a także umiejętności zawodowe, wzbudzały u księcia Karola Gotfryda duże zaufa­nie do jego osoby. Książę przychodził często do warsztatu aby dzielić się z Kotarą swoimi planami unowocześniania gospodarowania na swoich włościach. Rozmowy te przyczyniały się do coraz lepszego poznania osoby księcia jako pana dóbr koszęcińskich i człowieka. 
Książę Karol Gotfryd dbał o swoje gospodarstwo i zależało mu bardzo na podnoszeniu wydajności pracy oraz stosowaniu nowoczesnych metod gospodarowania, a w sumie dochodu, który potrzebny był do rze­telnego opłacania pracowników. Pra­ca na książęcych dobrach była dobrze wynagradzana, a to zapewniało dobry poziom życia i utrzymania rodziny pracownika. Księciu bardzo zależało na tym aby pracownicy byli sumienni w wykonywaniu swoich obowiązków i aby szanowali swoją pracę - zależało mu więc na wykształceniu odpowied­niej kultury pracy. Pracownicy jako ludzie byli bardzo różni w związku z czym zdarzały się wśród nich różne reakcje i różne zachowania skutkują­ce nieraz wykroczeniami przeciwko obowiązującym regułom - zdarzały się oszustwa, kłamstwa czy nawet zło­dziejstwo. W takich przypadkach win­ni nie mogli uniknąć kary, ale przed jej wymierzeniem książę wypytywał świadków zdarzenia szczegółowo wszystko co było z tym związane. Dopiero potem - po dokładnym zapo­znaniu się z faktami wymierzał ade­kwatną karę. Był sprawiedliwy ale nie surowy. Jeśli ukarany był zwolniony z pracy to często jego żona i znajomi wstawiali się za nim u księcia aby zła­godzić karę. Książę miał w zwyczaju wysłuchiwać tych próśb i w tego ro­dzaju sytuacjach - łagodząc karę sta­wiał warunek, iż wykroczenie nie mo­gło się powtórzyć. Było to działanie pedagogiczne według starej biblijnej zasady: „miłosierdzie przed sprawie­dliwością".

Karl Hohenlohe, 1921r.

Jak już wyżej wspomniano ksią­żę dbał o gospodarstwo i jego ciągłe unowocześnianie. Znala­zło to szczególny wyraz w cza­sie budowy wielkich elektrowni zasilających całe miasta. Książę nawiązał wtedy kontakt z firmą AGD w Chorzowie i wkrótce wybudował pod jej nadzorem niewielką elek­trownię w Koszęcinie - dzięki wiedzy technicznej i wielkim umiejętnościom swoich pracowników z p. Kotarą na czele. Elektrownia ta zasilała w ener­gię zespół pałacowy, kościół i młyn. Był to rok 1925. Wkrótce przyłączono do elektrowni restaurację Wierzchołka. Pracą elektrowni kierował Jan Ko­tara. Zasilała ona odbiorców energii do godz. 22:00, choć często przedłu­żano jej pracę ze względu na wesela lub inne spotkania ludzi w restauracji. Elektrownia była wyrazem wielkiego postępu technicznego jaki dokonał się w Koszęcinie. Wkrótce książę posta­nowił objąć siecią elektryczną całe gospodarstwo jak również nową pol­ską szkołę. Umożliwiło to również wykorzystanie energii elektrycznej do pompowania wody ze studni, aby zarówno w szkole jak i w budynkach gospodarczych była bieżąca woda.



W roku 1930 wybudowano w Ko­szęcinie szkołę dla dzieci z rodzin nie­mieckich. Do jej budowy wykorzysta­no cegłę produkowaną w pobliskiej cegielni będącej również własnością księcia. Pracowników cegielni - oj­ców rodzin, książę zobowiązał do wy­słania ich dzieci do tej właśnie szkoły. Nie wszyscy jednak do zobowiąza­nie wypełnili. Czwórka dzieci pań­stwa Kotarów (a przecież Kotara był wieloletnim pracownikiem księcia) uczęszczała do szkoły polskiej. Ksią­żę - widząc wyraźną niesubordynację Kotary zapytał go wprost o jej powód. Ten, dobrze znając księcia nawet nie próbował kłamać, tylko powiedział wprost, że w szkole polskiej jest bar­dzo dobre grono pedagogiczne. Na­uczyciele świetnie uczą i wychowują dzieci. Ta odpowiedź znalazła uznanie w oczach księcia i już więcej nie wra­cał do tej sprawy.

We wspomnieniach p. Gertrudy Odoj znajduje się godny podkreślenia moment wskazujący na serdeczny sto­sunek księcia do rodzin jego pracow­ników. Często przed świętami Bożego Narodzenia odwiedzał on te rodziny i wręczał im podarunki. Ojcowie ro­dzin dostawali dziesięć złotych, co wystarczało na kilkudniowe utrzy­manie rodziny, a dzieci były obdaro­wywane piernikami. Dobroczynność księcia w znacznie większym wymia­rze miała miejsce w latach następu­jących bezpośrednio po Plebiscycie przeprowadzonym na Górnym Ślą­sku. Do Koszęcina, który znalazł się w granicach II Rzeczpospolitej przy­było około stu ludzi z terenów włą­czonych do Niemiec. Znaleźli się oni w bardzo trudnym położeniu. Wi­dząc to, Książę postanowił im sprze­dać działki budowlane po cenie wręcz symbolicznej. To była bardzo znacz­na pomoc ze strony Księcia dla tych polskich rodzin, które zdecydowały się osiedlić w Koszęcinie po I Wojnie Światowej i Powstaniach Śląskich.

W pamięci starszych mieszkań­ców Koszęcina książę Karol Gotfryd zu Hohenlohe pozostaje jako dobry człowiek, traktujący ich życzliwie, bez względu na narodowość. Po II Wojnie Światowej książę znalazł się w Austrii, gdzie zmarł 11 lipca 1960 roku w Grazu. Jego doczesne szczątki spoczęły przy kościele w Kraubath - małej miejscowości w Styrii. Miesz­kańcy Kraubath oceniają postać księ­cia jednoznacznie - jako prawdziwie dobrego człowieka...

Wspomnienia pani Gertrudy Odoj spisał dr Jerzy Burzyk

źródło: Echo Gminy Koszęcin nr 5/2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz