piątek, 31 października 2014

Augustyn Ulfik - sąsiad bohater

Augustyn Ulfik - zapomniany wybawca

Podporucznik Ludowego Wojska Polskiego ocalił w 1945 roku kilkudziesięciu mężczyzn spod Lublińca na Górnym Śląsku. Gdyby spóźnił się o jeden dzień, Sowieci wywieźliby ich na białe niedźwiedzie.

Podporucznik nazywał się Augustyn Uflik i miał 29 lat. O ratunku, z którym przyszedł mieszkańcom swoich rodzinnych stron, nikt publicznie nie mówił przez 64 lata. Aż do soboty 31 stycznia 2009 roku.

Wierzący harcerz
Rozmawiamy z żoną Augustyna, Klarą Uflik. Sam Augustyn zmarł w 1994 roku. – Mój August był głęboko wierzącym człowiekiem i był harcerzem. I tą przysięgą harcerską, którą złożył w młodości, kierował się przez całe życie. Przed wojną został nawet harcmistrzem – wspomina Klara. – Po maturze skończył podchorążówkę i został podporucznikiem.

Mieszkał w Koszęcinie pod Lublińcem. Dziś ta wieś jest znana jako siedziba Zespołu Pieśni i Tańca "Śląsk". Augustyn nie chciał jednak podpisać volkslisty, a za to na Śląsku można było trafić do obozu koncentracyjnego. Chłopak uciekł więc ze Śląska w głąb Polski, do Generalnej Guberni. – Ukrywał się tam, ale w końcu Niemcy go znaleźli i aresztowali – kiwa głową Klara. – Mieli go wysłać do Auschwitz, ale nie zdążyli. Bo akurat wtedy dwóch braci mojego męża Niemcy wcielili do Wehrmachtu. Ze względu na rodzinę mój August został więc zwolniony z więzienia – wspomina.
Do końca wojny chłopak, były oficer Wojska Polskiego, rozładowywał węgiel z wagonów jako robotnik przymusowy.