(Legendy koszęcińskie. opr. J.Myrcik)
grafika: Mirosława
Wirtek
|
Na koszęcińskim zamku bywali wielcy ludzie. Gościli
tu poeci i pisarze,
wybitni muzycy i tancerze, ale także królowie i cesarze. Koszęcińscy książęta
byli także spokrewnieni z rodzinami królewskimi.
Właśnie w tym opowiadaniu, które chyba
nie całkiem będzie legendą, przypomnimy pobyt królowej Marysieńki Sobieskiej w Koszęcinie.
Był rok 1683. Wojska tureckie zalewały
Europę, śpieszyły na Rzym, aby zdobyć czem prędzej Watykan i zniszczyć
chrześcijaństwo.
Przez 61 dni trwało oblężenie Wiednia i miasto
było już bliskie poddania. Wtedy to Papież zwrócił się z prośbą do króla
polskiego Jana III Sobieskiego, aby przyszedł z pomocą i ocalił Europę
i chrześcijaństwo przed zalewem tureckim. Król zebrał wojska i poszedł na
Wiedeń, gdzie dnia 12 września 1683 r. stoczył zwycięską bitwę.
Ale zanim król dotarł do Wiednia musiał ze swym wojskiem przemierzyć długą
drogę, która wiodła także przez śląską ziemię. Przez kilka tygodni dniami i
nocami w słonecznej spiekocie i w strugach deszczu szło wojsko. Przetaczały się
przez naszą ziemię ciężkie wozy wojskowe i działa, a lud witał wojsko, karmił,
poił i żegnał życząc zwycięstwa.
Król ze swoją żoną Marysieńką jechał w
wielkiej berlińskiej kolasie, którą ciągnęło 6 najpiękniejszych koni. Jechał w
otoczeniu swojej świty i całego dworu królewskiego, aby zatrzymać się w Tarnowskich-Górach.
Było to dokładnie dnia 20 sierpnia roku pańskiego 1683. Tutaj król pożegnał swoją żonę i młodsze dzieci i udał się w dalszą drogę na
Wiedeń.
Królowa była smutna, gdyż poprzedniego
dnia król wydał wyrok śmierci na czterech żołnierzy, którzy dopuścili się
rabunku. Powieszono ich w lesie między Koszęcinem a Tarnowskimi Górami. Tą właśnie drogą jechała królewska karoca do
koszęcińskiego pałacu. Królowa rozmyślała o tym zdarzeniu, ale myślała także o
dalszej drodze króla i czekającej go bitwie. Wraz z dziećmi modliła się o zwycięstwo
i o szczęśliwy powrót swego męża.
Droga do Koszęcina wiodła przez gęste
lasy, była piaszczysta i wyboista. Ale ranek tego dnia był piękny i pogodny. Złote
słonko zaglądało do królewskiego powozu, a wraz z promieniami słońca rozjaśniała
się twarz królowej.
W Koszęcinie tego poniedziałkowego
dnia świętowano. Hrabia Rauthen, który był spokrewniony z królem, już wcześniej
powiadomił swych poddanych o tym wielkim wydarzeniu. Wszyscy powtarzali słowa
hrabiego: „przyjedzie do nas Królowa", „Królowa Marysieńka jedzie do
Koszęcina". Lud całymi tygodniami przygotowywał się do tego święta.
Porządkowano obejścia, szyto odświętne stroje, modlono się w kościołach. Na
zamku wrzała praca. Dla królewskiej rodziny przygotowano komnaty w północnej
murowanej części zamku. Wszystko tu błyszczało, złociło się i srebrzyło. W
nowej kaplicy zamkowej odbywały się także nabożeństwa. Księża wraz z ludem
oczekiwali na modlitwie przyjazdu królowej. Dobry właściciel Koszęcina wyjechał
rano na spotkanie rodziny królewskiej. Powitanie miało miejsce gdzieś pod
Bruśkiem. Tutaj liczni bruśkowscy kuźnicy, którzy na co dzień w pocie czoła
wytapiali żelazo, pokłonili się nisko królowej, witając Ją bardzo serdecznie. Za niespełna godzinę
królewska rodzina była w Koszęcinie.
Lud który pierwszy raz widział
prawdziwą Królową krzyczał i wiwatował z radości, gdy królewska karoca
zatrzymała się przed Kościółkiem św. Trójcy. Królowa, która już wcześniej
bawiła ze swym mężem w Koszęcinie wiedziała, że jest to cudowne miejsce. Pokłoniła
się, zmówiła paciorek i pojechała do zamku.
Było akurat południe. W parku i na
dziedzińcu zamkowym aż roiło się od różnych znakomitych gości. Wszyscy
wiwatowali na cześć rodziny królewskiej. Po uroczystym powitaniu i smacznym
posiłku goście udali się do teatru pałacowego. Wspaniała koszęcińska orkiestra grała
najpiękniejsze utwory, a komedianci i tancerze popisywali się swymi
umiejętnościami. Wystąpił także hrabia Rauthen, który zaśpiewał dla królowej przepiękną pieśń.
Wieczorem wszyscy, udali się do
kaplicy pałacowej na uroczyste nabożeństwo, które odprawiał ojciec Paulin z
Jasnej Góry pełniący obowiązki kapelana zamkowego.
Tak minął pierwszy dzień pobytu
rodziny królewskiej w Koszęcinie. Piękna królowa Marysieńka Sobieska gościła w Koszęcinie prawie trzy tygodnie, oczekując
powrotu Króla z odsieczy wiedeńskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz