niedziela, 21 grudnia 2014

Boże Narodzenie na Śląsku.



Boże Narodzenie
W Wigiliją Bożego Narodzenia pastuchy (zwłaszcza w Górnym Śląsku), zdejmując dzwonki u szyi bydła, sami w nie ubierają się, a dodając do stroju tego łańcuchy i inne przedmioty brzęczące, przy dźwięku trąb i piszczałek chodzą od jednej chałupy do drugiej, a gdziekolwiek ci hałaśliwi goście pokażą się, częstowani są plackiem i piwem. Zwyczaj ten bez wątpienia opiera się na podaniu o radości pastuszków, kiedy zwiastowano im narodzenie Chrystusa Pana.
 
 
Tam gdzie pan i sługa do tego samego zasiadają stołu, Wigilię obchodzą wspólnym pożywaniem śledzia. Póki skromna ta uczta nie skończona, gospodyni nie śmie wstać od stołu, a to z obawy, żeby na wiosnę kury wysiadujące jaja z gniazd nie uciekły. Bólem zębów nawiedzony, przylepia śliną ogon spożytej ryby do sufitu lub gdzie w kąciku izby, a wykonawszy tę operację, pewny jest, że nadal uwolnionym będzie od dokuczliwego cierpienia. Córka domu, do której należy nakrywanie stołu, po wieczerzy wytrząsa obrus przede drzwiami chałupy, podsłuchując pilnie, z której strony szczekanie psa dochodzi jej ucha, bo stamtąd przybędzie narzeczony. I przychówkowi parobcy i dziewki tego wieczora obfitszy niż zwykle dają obrok, ażeby i on radował się ze Świąt nadchodzących; psom i kogutom zaś rzucają kromkę chleba czosnkiem zaprawioną, ażeby wzbudzić ich czujność.


Na pociechę, a często i na postrach dziatwy w Wigilię Bożego Narodzenia zjawia się Juzuf [Józef] w towarzystwie Dzieciątka Jezus. Odziany ogromnym kożuchem przewróconym, opasany powrósłem i ciężkim łańcuchem, obabrany sadzami, mając na głowie wielką czapę futrzaną, a w ręku potężną pałkę, rzeczywistym jest straszydłem dla przelęknionych dzieci, które błagalnym okiem patrzą na Dzieciątko Jezus, okryte białą płachtą, a rózgę trzymające w ręku. Gburowaty Juzuf grzmiącym głosem każe chłopcom zmówić pacierze; Dzieciątko zaś, napominając malców, zwłaszcza dziewczynki, żeby były posłuszne, bogobojne i obyczajne, opowiada, że ono tu poznosiło te piękne rzeczy, porozkładane około rzęsisto oświetlonej choinki. Ma się rozumieć, że dziatwa przyrzeka wszystko, czego od niej żądają, po czym straszliwy Juzuf odchodzi.

Gospodyni przed pójściem na spoczynek pozostałe łupiny orzechowe napełnia solą, przeznaczając po jednej dla każdego członka rodziny. Biada, jeżeli nazajutrz sól roztopiona; jest to pewny znak śmierci tego, którego imię skorupa nosi.

J. M. Fritz Zwyczaje i obyczaje ludu w Szlązku pruskim. „Tygodnik Ilustrowany 1865 nr 320 s. 202. (z: Oskar Kolberg, Dzieła wszystkie tom 43 Śląsk)

ilustracje: "Pastorałka" złożona z 7 kolęd 1915 Rys. Z. Lubańska (Stryjeńska), Kraków 1917: Wydawnictwo Warsztatów Krakowskich, ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie 
 
 

Pogodnych, spokojnych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia
niech Juzuf z Dzieciątkiem Was nie omijają, 
a kolędnicy pięknie śpiewają
Glorija Glorija In Excelsis Deo

Kolędnicy, Zofia Stryjeńska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz